Pękający dom i życie w ciągłym strachu

4353
Pęknięcia na ścianie są coraz większe

Żary | Od kilku dni żyją w ciągłym strachu. Obawiają się, że dom, w którym mieszkają, może się zawalić. Nie są pewni ani dnia, ani godziny. Czekają na reakcję i pomoc urzędników.

Kilka dni temu na ścianie poniemieckiego domku w zabudowie bliźniaczej przy ul. Chłopickiego pojawiły się spore pęknięcia. Czesława B., która mieszka w jednej połówce razem z bratem Zbigniewem,  załamuje ręce. Siedzi nocami na kanapie i nasłuchuje. Każdy szmer i trzaśnięcie powoduje strach, że dom może się zawalić. Pęknięcia już spowodowały, że drzwi wejściowe do domu zamykają się z wielkim trudem. Z każdym dniem jest coraz gorzej.

– Wyraźnie widać, że dom nie osiada, a przechyla się w stronę sąsiadów – przekonuje właścicielka.
Budowlany zapał byłego właściciela

Problemy z pęknięciami pojawiły się około 8 lat temu. Rysy były początkowo niewielkie. Właściciel, który zamieszkiwał drugą połowę bliźniaka, dokonał wielu przeróbek wewnątrz. Miał burzyć ściany i komin. Zanim sprzedał dom kolejnym właścicielom i wyprowadził się, postanowił wybudować nowy drenaż wraz ze studnią w narożniku budynku. Miała ona służyć przejmowaniu wód opadowych.

Budowa studni mogła naruszyć tzw. „stosunki wodne”. Pierwsze pęknięcia ściany zewnętrznej na budynku po stronie Czesławy B. pojawiły się już wówczas. Czesława B. zamówiła więc opinię. W „Opinii Technicznej stanu ścian piwnic i przyziemia budynku mieszkalnego w zabudowie bliźniaczej” z 2013 r. przygotowanej przez inżyniera budownictwa i biegłego sądowego z dziedziny budownictwa, można przeczytać, że głównym źródłem pękania ścian i odchylenia od pionu są wody gruntowe. Problemy mogły powstać przy zmianie odwodnienia po stronie sąsiada poprzez budowę nowego drenażu i niewłaściwego odprowadzenia wód z nowego drenażu do studni drenarskiej.

Czekając na urzędnika

Czesława B. zaalarmowała starostwo i Nadzór Budowlany. Chce, żeby urzędnicy przyjechali, zrobili zdjęcia i spisali protokół. Dlaczego? Obawia się, że jak wynajmie firmę i rozpocznie jakiekolwiek prace budowlane, to w przypadku jakiegokolwiek nieszczęścia, będzie oskarżona, że stało się ono z jej winy. Zdaje sobie sprawę, że urzędnicy po dokonaniu oględzin i stwierdzeniu niebezpieczeństwa, mogą nawet nakazać opuszczenie budynku.

– Trudno, będę mieszkać w garażu – ociera łzy z oczu właścicielka.

Na nieszczęście, Elżbieta Banaś, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, która może podjąć decyzję, jest na urlopie. Wraca w poniedziałek. Czesława B. ma nadzieję, że wówczas sprawa przyspieszy.

Paweł Skrzypczyński