Z Andrzejem Sodkiewiczem, zastępcą dyrektora ds. ekonomiczno-technicznych 105. Kresowego Szpitala Wojskowego o kolejnej reformie w służbie zdrowia rozmawia Andrzej Buczyński.
Sieć szpitali nakłada na placówki obowiązki prowadzenia nocnej i świątecznej opieki medycznej.
– Na dzień dzisiejszy sytuacja jest taka, że w powiecie żarskim funkcjonuje to w dwóch ośrodkach – w Lubsku prowadzone przez Pogotowie Żarskie i w 105. szpitalu. U nas działa to niezależnie od SOR-u, w odrębnym budynku, z pełnym zakresem diagnostyki. W powiecie żagańskim działa to w naszej filii w Żaganiu oraz w Szprotawie. W tym zakresie 30 września kończy się nam całkowicie umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia, bez możliwości jej przedłużenia. Sieć szpitali, dla placówek ogólnopolskich, a za taką został uznany szpital 105, nie przewiduje prowadzenia usług medycznych w zakresie pomocy nocnej i świątecznej.
Szpital ogólnopolski jest jakby wyższy rangą?
– Oprócz szpitali podległych ministrowi obrony narodowej, ministrowi spraw wewnętrznych zakwalifikowano tu instytucje badawcze, kliniki, które nie zajmują się tą podstawową opieką zdrowotną. Proszę zauważyć, że to właśnie szpitalom pierwszego poziomu przypisano tą podstawową pomoc pacjentom.
Czyli opieka nocna i świąteczna spada w tym momencie na barki Szpitala na Wyspie?
– Sytuacja na dzień dzisiejszy jest taka, że Szpital na Wyspie ma obowiązek to zorganizować. Nie ukrywam, że w razie czego jesteśmy teoretycznie przygotowani do takiej działalności. I to działa nieźle, bo jeśli trafia się ciężki przypadek, to kierowany jest od razu na SOR, a lżejsze przyjmowane są w drugim budynku. Taki system ma za zadanie odciążyć szpitalne oddziały ratunkowe z pacjentów, którzy przychodzą tylko po receptę, a w tym czasie blokują karetki przyjeżdżające z ciężko chorymi. Najwięcej pacjentów przychodzi w soboty i w niedziele. Poza tym w nocy i w weekendy mamy obowiązek przyjmować wszystkich, niezależnie od tego, czy pacjent posiada, czy nie posiada ubezpieczenia.
Od 1 października zakończycie tą działalność zgodnie z wytycznymi ogłoszonej sieci szpitali?
– Podchodzimy do tego tak. Na chwilę obecną zakończymy tę działalność, ale jeżeli coś nie wypali i nie uda się zorganizować w pełnym zakresie nocnej i świątecznej pomocy w Szpitalu na Wyspie i w związku z tym ogłoszony zostanie konkurs na te usługi, to w nim wystartujemy, tak jak to było do tej pory. Takiego konkursu dzisiaj nie przewiduje Narodowy Fundusz Zdrowia, bo wykonawcę usług wskazuje ogłoszona sieć szpitali. I pieniądze na to są przewidziane.
A jak to wygląda w odniesieniu do powiatu żagańskiego?
– Bzdurą jest, że szpital szprotawski ma zabezpieczyć cały osiemdziesięciotysięczny powiat. Znamy strukturę szpitala szprotawskiego, wiemy ilu pracuje tam lekarzy i nie ma najmniejszych szans, żeby to zorganizować. Prawdopodobnie na powiat żagański będzie organizowany konkurs. Mamy takie możliwości i dyrektor zdecyduje, czy w nim wystartujemy. Niezależnie od tego, jak potoczą się konkursy, to taki mieszkaniec na przykład z Iłowej i tak trafi do żagańskiego szpitala. Bo przejeżdżając obok i szukając pomocy nie będzie jechał dalej do Szprotawy. Z ciężkim stanem czy zagrożeniem życia trafi na izbę przyjęć na ulicy Żelaznej. A zasada jest prosta – najpierw udzielamy pomocy, a dopiero potem zastanawiamy się, kto za to zapłaci.
Kiedy można spodziewać się rozstrzygnięć w kwestii terminów i organizacji pomocy świątecznej?
– Cykl konkursów powinien rozpocząć się z początkiem sierpnia. Procedury trwają kilka tygodni. Przypuszczam, że potrwa to do połowy września.
Ogłoszono sieć szpitali, ale poziom finansowania ciągle nie jest znany.
– Z zapisów ogłoszonych w sieci wynika, że szpital 105. zasadniczo będzie funkcjonował w takim zakresie, jak do tej pory. Wszystkie oddziały i poradnie będą funkcjonowały w pełni dla zabezpieczenia całego społeczeństwa znajdującego się wokół. To nie tylko powiat żarski i żagański, ale i Krosno. Jesteśmy przygotowani, żeby wszystkich pacjentów przyjmować.
Nie obawia się pan, że pieniądze będą niewystarczające, aby przyjąć wszystkich?
– Ogranicznikiem są mury, ilość łóżek, a przede wszystkim ilość personelu medycznego. Jako przykład podam poradnię endokrynologiczną. Są dwie takie w województwie, w tym jedna u nas. Co z tego, że NFZ dałby nawet potrójne pieniądze na ten cel, skoro nie miałby kto pacjentów przyjmować, a ich napływ jest ogromny. Mamy dwóch lekarzy, którzy mają określone godziny pracy i nie mogą przecież przyjmować pacjentów po kilkanaście godzin dziennie.
Zapewne każdy chory chciałby trafić do specjalisty najwyższej klasy.
– Nie każdy pacjent musi od razu trafić do specjalisty. Wiele przypadków mogą rozwiązać lekarze pierwszego kontaktu. Osoba chorująca na serce nie musi co dwa czy trzy tygodnie udawać się do kardiologa tylko po to, by ten wypisał kolejną receptę na leki stale przyjmowane. Faktem jest, że lekarz przy okazji sprawdzi, jak się pacjent czuje, ale nie jest to konieczne w każdym przypadku.
Obecnie kontrakty z NFZ finansowały miesięczną ilość procedur medycznych. Jeśli teraz pieniądze nie są jeszcze określone, to czy mówienie o zmniejszeniu kolejek nie jest trochę przedwczesne?
– Odpowiem na przykładzie wszczepiania endoprotez. Jeżeli finanse pozwolą, to będzie możliwość zorganizowania na przykład dodatkowych wszczepień endoprotez popołudniami, albo w soboty. Jeżeli NFZ będzie płacił za wszystkie możliwe do wykonania zabiegi, to rzeczywiście kolejki mogą się zmniejszyć.
Więc nie ma większych powodów do obaw?
– Boję się tak naprawdę jednego – przepychania pacjentów między szpitalami. Jeśli obecnie na przykład szpital w Krośnie nie daje sobie rady z jakimś pacjentem i ma możliwość przekazania go do Zielonej Góry, która jest przygotowana na przyjęcie, to tak się dzieje i za tego pacjenta Zielona Góra otrzymuje punkty do kontraktu. Nie wiem, jak szpital krośnieński będzie mógł się utrzymać tylko z chirurgii i ginekologii, które nie są dochodowe. Być może każdego bardziej trudnego, bardziej kosztochłonnego pacjenta będą starali się od razu przekazać do Zielonej Góry, czy do Gorzowa. Ale te szpitale będą miały też swoich pacjentów i nie wszystkich będą mogły przyjąć.
Czy sieć szpitali jest zmianą na lepsze?
– Przede wszystkim odpadną konkursy i jakby dobijanie się o ten kontrakt. Przynajmniej przez następne cztery lata. Najważniejszy będzie ten pierwszy okres. Każda zmiana wymaga też pewnej weryfikacji, coś trzeba poprawić, coś przyciąć, żeby zaczęło funkcjonować normalnie. Z punktu widzenia 105. szpitala, ja jestem optymistą. Ale wszystko zależy od tego, jaki budżet ostatecznie dostaniemy.
ATB