Lubisz śmietnik? Idź do lasu

711

Była taka akcja. Sportowe sprzątanie Zielonego Lasu. Sportowe, ale nie na wyścigi, nie na ilość, nie dla medali. Po co więc?

Sportowe, bo organizowane przez żarski klub sportowy Agros. Raz w roku, tym razem już po raz trzeci. Nie miałem okazji wcześniej, więc tym razem postanowiłem też posprzątać las. Kilka zdjęć dokumentalnych i dalej w zarośla, zupełnie nie zdając sobie sprawy, co może mnie tam spotkać.

Wiele już razy widziałem powywalane śmieci przy leśnych parkingach. Zeżreć hamburgera
i rzucić opakowanie pod ławkę. Dość częste zjawisko. Bo podejść metr czy dwa do śmietnika to zadanie ponad siły, czy też wyobraźnię jednego z drugim. Tłuc się kawał drogi z żarciem do lasu to jakoś nie problem, ale skorzystać ze śmietnika, to niczym zdobycie Korony Himalajów i Karakorum. Wyczyn niesamowity. Ileż to się trzeba nachodzić. A schylić się po papierek. Nigdy w życiu. Lepiej nie ryzykować. Jeszcze coś w kręgosłupie strzeli. I tak robi się syf.

Trochę śmieci leży przy leśnych drogach. Butelki po napojach, torba po czipsach. Wszystko, co wygodniej wywalić przez okno samochodu, niż taszczyć do jakiegoś śmietnika. A mógłby burak podjechać sobie nawet autkiem pod sam śmietnik, przez okno wyrzucić gdzie trzeba, jak już tak nóżki szanuje i ich nie używa. Czego się jednak spodziewać po kimś, kto mózgu używa jeszcze mniej. Bezmyślność jest przerażająca.

Z takim więc oto bagażem wcześniejszych obserwacji wkroczyłem nieco głębiej w obrzeża Zielonego Lasu. Zakładałem, że jakieś śmieci może się jednak znajdą, bo wstyd wracać z pustym workiem i wyjść na lenia.

Ale spokojnie, obawy były zupełnie niepotrzebne. Śmieci w lesie dla wszystkich wystarczy. No to po prostu w pale się nie mieści… Stary telewizor, nic tylko zatargać do lasu. Opony, najlepiej do lasu. Szkła tyle, że wszystkie szklane domy dałoby się szesnaście razy wybudować. To szkło najczęściej w postaci małpek, czyli poręcznych szklanych opakowań na wódę. Nie wyszedłem więc z lasu z pustymi rękami.

O nie. Wręcz przeciwnie. Wydaje się, że to, co wyzbierali uczestnicy akcji, jest zaledwie kroplą na obszarze tego pięknego miejsca.

Ktoś zapytał, po co właściwie sprzątać po tych syfiarzach. W ten sposób nigdy się nie nauczą. Ale przecież w żaden sposób się tego nie nauczą, jeśli tego z domu nie wynieśli. To jeden tylko przykład, jak ważną rolę w kształtowaniu młodego człowieka odgrywają rodzice. Kiedyś to można było chociaż spałować przyłapanego na gorącym uczynku śmieciarza, a teraz co? Ano nic.

Poszedłem do domu zadowolony z siebie. Jeśli ktoś stwierdzi, że pięknie jest w tym Zielonym Lesie, to w jakimś tam malutkim stopniu będzie to też moja zasługa. Czyli warto było.

Warto też tłuc do pustych łbów tę prawdę, że śmiecąc gdziekolwiek, śmieci się samemu sobie. I oby każdy bezmyślny śmieciarz za każdym razem potknął się o wywaloną przez siebie butelkę, czy oponę. I walnął się porządnie pustym łbem o jakieś drzewo. Może wtedy coś dotrze.

Andrzej Buczyński