Z Januszem Bubieniem, prezesem firmy Urban Polska – laureatem Lubuskiej Nagrody Innowacji – o pomysłach, patentach i żarskim klimacie dla przedsiębiorczości rozmawia Andrzej Buczyński.
Na co pójdzie 20 tys. złotych nagrody?– To już mamy wydane (śmiech). Akurat w dobrym okresie trafiła się ta nagroda, bo mamy kilka rozpoczętych projektów. Dobrze, że mogliśmy wydać dodatkowe pieniądze na marketing i promocję firmy.Otrzymaliście nagrodę za frezarkę do uszczelek CNC o dwukrotnie większej wydajności i większych możliwościach, niż urządzenia dotychczas znane na rynku. Kiedy powstałą ta maszyna?– Cały cykl od pomysłu, poprzez jego opatentowanie, aż do sukcesu sprzedażowego to minimum 5 lat. Nie jest to proces prosty, wymaga inwestycji i odpowiedniej kadry inżynierskiej. Budowa prototypu maszyny i sprawdzanie go u klientów, nanoszenie zmian. To wszystko trwa. Innowacje są dla wytrwałych. W 2011 roku rozpoczęliśmy proces patentowania, a sam patent otrzymaliśmy w 2014 roku. Obecnie mamy dwa patenty i kilka wniosków patentowych w realizacji. Pomysły trzeba zabezpieczać.
Skąd się one biorą?
– To przychodzi samo z siebie, ale wynika przede wszystkim z obserwacji rynku. W większości są to moje pomysły na racjonalizację procesów produkcyjnych w branży stolarki PVC. Częściowo podpatrujemy inne rozwiązania i je udoskonalamy.
Zapewne większość mieszkańców Żar nie wie, czym zajmuje się firma Urban Polska.
– Wytwarzamy i sprzedajemy maszyny do produkcji stolarki okiennej. Naszymi odbiorcami nie są klienci indywidualni, tylko firmy produkujące okna i ogólnie rzecz biorąc – przemysł. Pomagamy naszym klientom w unowocześnianiu ich produktów.
A zatem wiele osób może mieć w domach okna i drzwi z różnych firm, które pracują na maszynach wyprodukowanych w Żarach?
– W większości tak jest. Dostarczamy technologie w zasadzie do wszystkich największych producentów stolarki w Polsce. Jest duże prawdopodobieństwo, że większość mieszkańców Żar posiada okna zrobione na naszych urządzeniach.
Długo działacie na rynku?
– Już w zasadzie 17 rok. Rozpoczęliśmy w 2001 roku i od początku zajmujemy się maszynami. Cały czas w Żarach, od zawsze związani jesteśmy z Żarami. Od 2008 roku działamy w nowej siedzibie w żarskiej strefie przemysłowej przy ulicy Gospodarczej. Zatrudniamy od 30 do 40 osób w skali roku. Raczej mamy stałą kadrę, chociaż nie jest to łatwa branża. Ale nasza produkcja to może 10 procent tego, co sprzedajemy. Pozostałą część importujemy. Żeby na przykład kompleksowo złożyć od podstaw fabrykę okien, potrzebujemy kilku dostawców. Korzystamy głównie z niemieckich i włoskich partnerów.
Sprzedajecie za granicę?
– Owszem. Bezpośrednio sprzedajemy do Niemiec, z racji bliskiego sąsiedztwa. Do innych krajów poprzez zagranicznych partnerów handlowych. Do Belgii, Włoch, Francji, Austrii, Bułgarii, czy Rosji.
Skąd zagraniczne firmy wiedzą, że w Żarach produkowane są potrzebne im maszyny?
– W przyszłym roku na przykład wystawimy się na światowych targach branży stolarki okiennej w Norymberdze. W Polsce od zawsze prezentujemy się na targach budowlanych w Poznaniu.
Można powiedzieć, że okna zawsze będą ludziom potrzebne.
– Ta branża jest o tyle ciekawa, że cały czas ewoluuje. Rozwija się, a przy tym my się rozwijamy. Systemy się zmieniają, mamy już teraz chociażby pakiety trzyszybowe, zwiększa się izolacyjność, oszczędzanie energii. To są nowe wyzwania. Ponad połowa stolarki wyprodukowanej w Polsce idzie na eksport, bo nasz rodzimy rynek nie byłby w stanie tego wszystkiego skonsumować. Podobnie jest z polskimi meblami. Ale otrzymujemy też wiele zapytań z prośbą o zaproponowanie nowych rozwiązań technologicznych od klientów z – nazwijmy to – branż pozaokiennych, takich jak producenci kominków, różnego rodzaju ram i kształtowników aluminiowych. Jest co robić, na brak pracy nie narzekamy.
Żary na tle całego województwa są dość mocnym ośrodkiem przemysłowym.
– Zgadza się. Widać to od lat. Dziwię się, że Zielona Góra będąca w tej chwili miastem uniwersyteckim z potencjałem ciągle nowej kadry inżynierskiej, rozwija się raczej w kierunku na przykład firm informatycznych, a nie przemysłowych czy technologicznych. Mamy pracowników, którzy ukończyli obecny Uniwersytet Zielonogórski, a wcześniej Politechnikę, czy nawet Wyższą Szkołę Inżynierską. Bazujemy na kadrze, którą wykształciła Zielona Góra.
Ale to w Żarach rozwija się przemysł.
– Mogę stwierdzić, że Żary pod względem przemysłowym są wyjątkowe. Trzeba też podkreślić, że na sukces gospodarczy miasta pracują również osoby, które dojeżdżają tu do pracy. Mam u siebie dobrych pracowników z Lubska, Żagania, a nawet z Zielonej Góry. W Żarach pracują osoby z Jasienia, Łęknicy, Szprotawy. To miasto jest takim swoistym centrum biznesowym południa województwa. Dzisiaj dojazd do pracy, trwający nawet do godziny, nie stanowi większego problemu. Wydaje mi się, że w Żarach możemy zaproponować nawet trochę lepsze wynagrodzenie, niż w Zielonej Górze. Zgłasza się do mnie wiele osób stamtąd, właśnie z chęcią podjęcia pracy w Żarach.
Szkolnictwo zawodowe zostało w Polsce chyba trochę zaniedbane.
– Wielu przedsiębiorców podkreśla braki kadrowe w tej dziedzinie. Brak siły roboczej jest barierą rozwoju dla wielu firm. Co z tego, że wybuduje się kolejną halę produkcyjną, wyposażoną w nowe maszyny, ale nie będzie komu ich obsługiwać. Pracownicy ze wschodu też powoli zaczynają przesuwać się bardziej na zachód Europy. Liczymy na to, że może z pół do miliona Polaków, którzy wyjechali swego czasu do pracy za granicę, jednak tu wróci i zasili rynek. Byłyby to osoby znające język obcy i kulturę zachodnioeuropejską. Mam kilku takich pracowników i te atuty warto wykorzystać. Z drugiej strony, brak siły roboczej skłania firmy do automatyzacji procesów produkcyjnych i zastąpienia człowieka maszyną, a my takie rozwiązania właśnie proponujemy. Chociaż powiem szczerze, że żadna maszyna, nawet najlepiej zaprogramowana, nie zastąpi człowieka w zupełności. Nie da się wszystkiego zastąpić maszynami. Robot wykona tylko funkcje zaprogramowane. Człowiek potrafi coś dojrzeć, zanalizować, porównać i skontrolować.
W żarskiej strefie przemysłowej działa sporo firm.
– Doświadczamy tego na co dzień, mając problem z wyjazdem w godzinach od 14 do 16 (śmiech). To rzeczywiście oznacza, że jest nas tutaj dużo.
Powstała przemysłowa dzielnica miasta.
– I bardzo dobrze. Bo na przykład na obrzeżach Lubska również jest strefa przemysłowa, ale chętnych do inwestowania tam jakoś nie widać. To dziwi. Nawet w strefie zielonogórskiej, poza wiodącym Stelmetem, dużego przemysłu nie widać. Zatem budujmy tą żarską markę przemysłową. Jestem lokalnym patriotą. Urodziłem się w Żarach, przez jakiś czas uczyłem się i żyłem w Zielonej Górze, ale wróciłem tu. Dzisiaj nie wyobrażam sobie stąd wyjechać i funkcjonować w innym miejscu. ATB |