ŻARY | Zalegające miesiącami przy śmietnikach sterty odpadów wielkogabarytowych są zmorą głównie dużych osiedli mieszkaniowych.
Problem ten opisywaliśmy już na łamach Mojej Gazety. Wracamy do tematu, a powodem jest nowa umowa zawarta pomiędzy ratuszem a spółką Pekom, która zajmuje się wywozem nieczystości z terenu miasta. Przypomnijmy, dotychczas stare meble, pralki, opony i tym podobne odpady pozostawiane przez mieszkańców obok śmietników, wywożone były raz na kwartał. Części osób nie obchodzi fakt, że ktoś jest zmuszony oglądać wysypisko pod swoim balkonem. Wywala się stary mebel i “po problemie”. Nie pomagały apele, aby robić to tuż przed terminem odbioru. Nie pomagały informacje, że takie niepotrzebne graty można bezpłatnie oddać do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, który mieści się przy ulicy św. Brata Alberta.
Pojawiły się więc głosy, że odpady wielkogabarytowe powinny być częściej zabierane, co oczywiście generuje dodatkowe koszty. Z drugiej strony za przykład stawiana była Zielona Góra, gdzie takie odpady zbierane są tylko dwa razy do roku i jakoś miasto nie tonie w starych wersalkach. Urzędnicy przychylili się jednak do pierwszej koncepcji.
Zmiany w terminach
Tegoroczna umowa z Pekomem zawiera zapis, że odpady wielkogabarytowe będą odbierane nie cztery, ale sześć razy w roku. To najważniejsza zmiana.
Opłaty pozostają bez zmian. Za selektywną zbiórkę odpadów płacimy nadal 12,50 zł za osobę na miesiąc, natomiast wyrzucając odpady zmieszane płacimy 19,50 zł.
W ubiegłym roku odbiór odpadów zielonych od kwietnia do października przy zabudowie wielolokalowej następował co tydzień, a w listopadzie już tylko co dwa tygodnie.
– Mieliśmy sygnały od mieszkańców, że to za rzadko, dlatego też w tym roku zwiększyliśmy ilość listopadowych odbiorów i będą one następowały również co tydzień, podobnie jak we wcześniejszych miesiącach roku – informuje Daniel Babula z wydziału infrastruktury technicznej i ochrony środowiska w żarskim urzędzie miejskim.
Od autora:
Tylko naiwny mógłby sądzić, że sprzątanie wielkich gabarytów co dwa miesiące rozwiąże problem. Będzie ich może trochę mniej, ale nie znikną, dopóki nie zmieni się podejście samych mieszkańców. Czy tak trudno zaplanować zakup mebli o miesiąc później i nie zagracać wszystkim terenu przy śmietniku? Starą lodówkę może przecież zabrać sklep, który dostarcza nową, można się dogadać. Zapytajmy sprzedawcy o taką możliwość. Jeśli przywozimy coś nowego ze sklepu, to tak samo możemy odwieźć coś starego do PSZOK-u. Sam kiedyś byłem zmuszony do zmiany sedesu. Stary wystawiłem na balkon, gdzie stał prawie dwa miesiące i dzień przed terminem odbioru wystawiłem go pod śmietnik. Wszystko można jakoś zorganizować, a wtedy najbliższe otoczenie stanie się bardziej estetyczne i przyjemniejsze do życia.
Andrzej Buczyński