Krzyki, wrzaski, głośne imprezy, strzelanie petardami. Teren rekreacyjny kompleksu „Syrena” tętni towarzyskim życiem do późnych godzin nocnych. Mieszkańcy mają dość, ale nie wiadomo jak rozwiązać problem.
Mieszkańcy z ulicy Sportowej skarżą się na uciążliwości związane z hałasami, które dobiegają z terenu lasku pomiędzy boiskami a ulicą. Od początku wakacji, praktycznie nie ma późnego wieczoru czy nocy, żeby miłośnicy nocnych spotkań towarzyskich nie dali o sobie znać. Tak jest prawie co wieczór w tygodniu, a szczególnie w weekendy.
Teoretycznie na teren obiektu jest zakaz wstępu po godzinie 22:00. Wówczas są zamykane bramy. Niewysoki płot nie stanowi jednak wielkiej przeszkody dla chcącego, szczególnie nastolatka czy młodego człowieka. Wysokie drzewa i krzewy w lasku stanowią idealne miejsce do nocnych nasiadówek, szczególnie dlatego, że nie ma tam oświetlenia. Na obiekcie jest co prawda założony monitoring, ale jest on bardziej istotny w razie ewentualnej dewastacji infrastruktury stadionu oraz pobliskiej wiaty i ławek.
Kompleks „Syrena” jest w zarządzie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Urzędnicy chcieli podpisać z firmą ochroniarską umowę na stałe pilnowanie obiektu. Niestety, żadna z firm nie była zainteresowana ofertą. Skończyło się na tym, że ochroniarze w razie czego przyjadą, jeżeli będzie potrzebna interwencja. Interwencję jednak ktoś musi zgłosić.
Mieszkańcom pozostaje więc znosić uciążliwości albo dzwonić do Straży Miejskiej lub na Policję. Szkopuł w tym, że Straż Miejska pracuje do godziny 22:00, w soboty do 14:00, a w niedzielę nie pracuje.
– Nikt w ostatnich kilku miesiącach nie zgłaszał problemów. Jeżeli faktycznie są takie problemy, to należy to zgłaszać. Rozumiem, że trudno reagować, jak ktoś sam zetknie się z grupą wyrostków, ale zawsze można zadzwonić na Policję – tłumaczy Olaf Napiórkowski, zastępca burmistrza.
Można zgłaszać anonimowo
Sprawdziliśmy, czy mieszkańcy zgłaszali problem na Policji. Niestety, ale takich zgłoszeń w ostatnim miesiącu nie ma. Policja twierdzi, że funkcjonariusze „są zadaniowani” i sprawdzają ten rejon, ale nie mogą być cały czas w tym miejscu.