GMINA ŻARY | Szósta, ostatnia już w kolejce jednostka Ochotniczej Straży
Pożarnej z terenu gminy Żary otrzymała nowy wóz bojowy. Pojazd o wartości ponad 800 tysięcy złotych trafił do Marszowa.
Ostatnia jednostka OSP, która do tej pory miała jeszcze stare auto, już może cieszyć się nowym. To samochód ratowniczo-gaśniczy klasy średniej z podstawowym wyposażeniem. Uzupełnione zostanie ono o wyposażenie ze starego wozu. Samochód jest już zarejestrowany, ubezpieczony i czeka tylko na wciągnięcie do systemu Państwowej Straży Pożarnej, która będzie mogła nim dysponować w razie potrzeby, przy różnego typy zdarzeniach, w których jednostki OSP wspierają działania zawodowych strażaków..
Samochód kosztował 810 tysięcy. Gmina zapłaciła 350 tysięcy z własnego budżetu, a resztę udało się pozyskać ze środków zewnętrznych – z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska
w Zielonej Górze.
Wstępnie zakładano, że auto kosztować będzie 760 tysięcy, ale po przetargu wyszło inaczej. Radni jednak zdecydowali, że dołożą z budżetu brakujące 50 tysięcy.
– Bardzo się z tego cieszę, że udało nam się zakończyć doposażanie naszych strażaków
w nowoczesne, średnie samochody – mówi wójt gminy Żary Leszek Mrożek. – I to w przeciągu niecałych czterech lat.
Ważne dla budżetowych wydatków jest to, że na każdy z zakupionych strażackich samochodów gmina pozyskała dofinansowanie. I to nie małe, biorąc pod uwagę wartość takich zakupów. Największym sukcesem było przystąpienie do programu, z którego pozyskano 1,1 miliona złotych na auto dla OSP Sieniawa Żarska. Do tego gmina nie dołożyła ani złotówki, a pojazd wyposażony jest między innymi w nowoczesny system gaszenia pianą pod ciśnieniem. W gminie Żary jest jedno takie auto, a w całym powiecie zaledwie trzy.
Gmina na sześć nowych samochodów strażackich pozyskała około 4,5 miliona dotacji. Z własnego budżetu wydała niespełna milion.
To, na jakim sprzęcie pracują strażacy, ma niebagatelne znaczenie nie tylko dla skuteczności działań, ale ich bezpieczeństwa. Zdarzył się przecież taki przypadek, że strażacy ze Złotnika rocznym zaledwie pojazdem pojechali do pożaru zboża i mogli nawet stracić życie. Pojazd spłonął, nikomu nic się nie stało. Udało się też kupić kolejne nowe auto. Jednak to pokazuje, z jak niebezpiecznymi sytuacjami przychodzi się czasem zmagać strażakom. Większość środków pochodziła z ubezpieczenia, 180 tysięcy dołożyło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a gmina niespełna 50 tysięcy.
Komplet nowych aut dla sześciu jednostek to nie koniec. Wójt myśli o kolejnych zakupach.
– Postaramy się wymieniać także auta lekkie, niektóre mają już po 20-30 lat i jeżeli tylko pojawią się jakieś programy unijne, które będą wspierać tego typu zakupy, to będziemy się starali pozyskać kolejne środki – mówi Leszek Mrożek. – Tego typu auta kosztują do 200 tysięcy złotych i przy dofinansowaniu choćby na poziomie pół na pół, można już
o tym pomyśleć.
Straż ochotnicza jest niezbędnym elementem całego systemu ratownictwa. Wiele jednostek jest wciągniętych do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. To dowodzi, że ochotnicy są bardzo skuteczni i tak naprawdę, bez nich w niektórych sytuacjach straż zawodowa miałaby problemy z opanowaniem zdarzeń o większej skali. Działalność strażaka ochotnika, to przecież nie zawód, a właściwie pasja. Nic nie dzieje się jednak przy tym spontanicznie. Aby móc brać udział w akcjach, trzeba wcześniej zdobyć stosowne uprawnienia i kwalifikacje. Sama chęć pomagania ludziom nie wystarcza.
Andrzej Buczyński