GMINA ŻARY | Drogi, oświetlenie, szkoły. O bieżącej sytuacji i wykorzystywaniu okazji z wójtem gminy Żary Leszkiem Mrożkiem rozmawia Andrzej Buczyński.
W tym roku gmina przeprowadziła sporo inwestycji na drogach.
– Praktycznie rzecz biorąc, w każdej miejscowości została naprawiona jakaś droga poprzez poprawienie nawierzchni. Te drogi już się wysłużyły i żeby nie nastąpiła ich całkowita dewastacja, postanowiłem znaleźć środki i te drogi wyremontować. W sumie dwadzieścia dróg zostało pokrytych nowymi nawierzchniami asfaltowymi. Na te inwestycje przeznaczyliśmy dodatkowo 3,5 miliona złotych.
Skąd te dodatkowe fundusze?
– Nie planowaliśmy tego w budżecie na 2020 rok, ale ze względu na to, że były pewne oszczędności – nie odbyło się wiele planowanych imprez, nie doszły do skutku różnego rodzaju projekty, które miały być ogłaszane w tym roku, a zostały poprzesuwane na rok następny, wykorzystaliśmy te pieniądze właśnie w taki sposób.
Inwestycje drogowe zawsze były bardzo kosztowne, a tu tyle na raz?
– Skorzystaliśmy z dobrej koniunktury. Obecnie asfalt jest tańszy o mniej więcej 30-40 procent, niż był w ubiegłym roku. Poza tym, teraz do wykonania jednego zadania zgłaszało się osiem czy dziewięć chętnych firm, a wcześniej zaledwie jedna, albo dwie. Dzięki temu na każdej drodze mieliśmy spore oszczędności i mogliśmy w ten sposób więcej dróg wyremontować. Jestem z tego bardzo zadowolony. Obserwując tę sytuację, postanowiłem z niej skorzystać. Z niektórych rzeczy mogliśmy zrezygnować, przełożyć na później, na następny rok, bo nie są takie pilne. A że asfalt staniał, więc trzeba było robić drogi. Oprócz remontów dwudziestu odcinków, trzy drogi mamy zrobione od podstaw. Nie wiadomo, jaka będzie cena asfaltu w przyszłym roku, ale może nie będzie już taka niska. Dwa lata temu droga o długości 150-200 metrów kosztowała nas 250 tysięcy. Teraz 120-160 tysięcy, w zależności od szerokości. Mamy jeszcze w planach kilka dróg do wyremontowania.
Co oprócz dróg?
– Kończymy powoli prace budowlane przy sali wiejskiej w Olbrachtowie, na co wydaliśmy ponad milion złotych. Zakończyliśmy budowę i odbiory sali w Lubomyślu, która kosztowała prawie trzy miliony. Jest piękna i nowoczesna. Przy ogrzewaniu zastosowana została rekuperacja. Przy podgrzewaniu wody wykorzystywana jest fotowoltaika. Czekamy na odbiory oświetlenia drogowego.
Gmina cały czas realizuje kolejne inwestycje związane z oświetleniem. Końca nie widać?
– Tak właśnie wioski były zapuszczone. Były po prostu ciemne. Gdy obejmowałem fotel wójta, mówiłem, że na wsiach powinno być bezpieczniej. Jednym z elementów bezpieczeństwa jest właśnie oświetlenie. Sporo już tego zrealizowaliśmy i cały czas przygotowujemy kolejne projekty. Kiedyś prąd na wioskach prowadzony był na słupach, na których można było po prostu dowiesić lampy. Teraz instalacje prowadzi się pod ziemią i przy oświetleniu takich dróg trzeba prowadzić nowe kable i stawiać nowe słupy. Wszędzie, gdzie można było lampy dowiesić na istniejące słupy, tak zrobiliśmy. Teraz oświetlamy drogę w Złotniku, która była zupełnie ciemna na odcinku prawie kilometra.
Inwestycja w Złotniku miała być zakończona w październiku. Dlaczego termin został wydłużony?
– Po prostu brakuje słupów oświetleniowych. Fabryki nie wyrabiają się z zamówieniami. Wykonawcy poprosili o przedłużenie terminu do końca listopada. Pokazują pisma z fabryk, które mówią, że nie ma możliwości realizacji zamówienia w ciągu miesiąca, trzeba na to 8-10 tygodni. Na tej podstawie wydłużyliśmy terminy, bo wykonawca nie jest temu winien.
Lampy sodowe w końcu znikną zupełnie?
– Stosujemy już wszędzie energooszczędną technologię ledową. To bardzo ważne biorąc pod uwagę późniejsze koszty energii. Światła w gminie przybywa, ale koszt nie idzie w górę tak, jakby to było w przypadku lamp sodowych. Przymierzamy się powoli też do wymiany obecnie wiszących przy drogach lamp sodowych na ledowe. Do tej pory skupialiśmy się na montowaniu oświetlenia tam, gdzie go w ogóle nie było.
Jak wyglądają wodociągi gminne?
– Cały czas inwestujemy. Zakończyliśmy wymianę liczników w Grabiku, Mirostowicach, Lubanicach, Surowej, Łukawach, Drożkowie. W tych miejscowościach działa już odczyt radiowy. Nie ma potrzeby wchodzenia na teren posesji, żeby takich odczytów dokonać. Na przyszły rok zaplanowaliśmy w budżecie środki na wymiany liczników u mieszkańców Złotnika, Lubomyśla i Kadłubii. Wszystkie liczniki w gminie zostaną wymienione w ciągu 4-5 lat.
Kilka lat ze względu na koszty?
– Nie. Tak nam doradzili specjaliści, żeby nie robić wszystkiego na raz. Musielibyśmy wymienić jednorazowo około czterech tysięcy liczników. Później, po pięciu latach konieczna jest legalizacja liczników. Żadna firma nie byłaby w stanie tego przeprowadzić na raz. Dlatego lepiej rozłożyć to na kilka lat. Będzie to kosztowało w granicach trzystu tysięcy rocznie, ale dzięki temu praca jest łatwiejsza. Nie trzeba polować na właściciela posesji, żeby akurat był w domu i wpuścił pracownika do dokonania odczytu.
W wodociągi gmina już sporo zainwestowała.
– I czeka nas kolejna inwestycja wodociągowa, na którą pozyskaliśmy 2,5 miliona złotych. Będziemy nadal modernizować studnie i stacje uzdatniania wody. Ilość wody w poszczególnych zbiornikach będzie monitorowana zdalnie. Cztery z dziewięciu już tak działają. Widać, jaki jest poziom wody w zbiorniku i czy zbyt szybko jej nie ubywa. Były takie sytuacje, że jeszcze wieczorem zbiornik był pełen, a rano okazywało się, że jest pusty. Zdarzało się, że w okresie letnim ludzie nadmiernie podlewali i napełniali sobie baseny. W ten sposób w ciągu jednej nocy znikało 300 tysięcy litrów wody ze zbiornika. Dzięki monitoringowi, będzie można temu przeciwdziałać i ograniczyć pobór, gdy jest on zbyt intensywny.
Wszystkie szkoły są zamknięte?
– Czynne są tylko przedszkola i oddziały przedszkolne w szkołach. Mamy obowiązek zapewnienia dzieciakom opieki i to realizujemy. Nie w każdej szkole działa oddział czy punkt przedszkolny, ale tam gdzie jest, placówka działa. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja. Cały czas czekamy na kolejne wytyczne. Dziś autobusy dowożące dzieci jeżdżą niepełne, a muszę płacić, jakby były pełne, bo tak jest umowa skonstruowana. Gmina ma obowiązek dowożenia pięcio- i sześciolatków, jeśli rodzice wyrażają na to zgodę. Nawet jeśli w danej wiosce jest tylko jedno dziecko, to i tak trzeba po nie wysłać autobus. Gdy jeździli jeszcze uczniowie podstawówek, to koszt takiego transportu w przeliczeniu na jednego ucznia był zupełnie inny.
Jak funkcjonuje nauka zdalna?
– Jeśli chodzi o opinie rodziców, co do nauki zdalnej w szkołach podstawowych, to są one raczej niepochlebne. Wolą, jak dzieci są w szkołach, pod opieką nauczyciela i pod jego kontrolą. Są wprawdzie teraz kamerki i nauczyciel widzi, czy przy komputerze siedzi uczeń, czy jego starszy brat. Trudno było uwierzyć, że uczeń trójkowy nagle ma same piątki. Wszystko ma swoje plusy i minusy, bo tu dochodzą jeszcze kwestie bezpieczeństwa. Nie jest to prosty proces nauczania i podejrzewam, że z czasem będzie to odczuwane negatywnie. Zaległości nie da się szybko nadrobić u wszystkich dzieci. Bardziej zdolne sobie poradzą. Natomiast wszystkie te obecne zaburzenia w systemie edukacji, po pewnym czasie odbiją się na uczniach bardziej przeciętnych. Oby nie trwało to zbyt długo.