Proces już na ostatniej prostej

3616

Zakończył się przewód sądowy w sprawie oskarżonych byłego wójta Gminy Żary Wiesława Polita i sekretarza Radosława Pogorzelca. Wyrok zapadnie za niecałe dwa tygodnie.

Prokurator zażądał dla byłego wójta kary dwóch lat pozbawienia wolności z zawieszeniem na trzy lata, nadzór kuratora oraz grzywnę w wysokości 200 stawek po 10 zł. Dla sekretarza zażądał jednego roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na dwa lata oraz grzywnę w wysokości 200 stawek po 20 zł. Kosztami procesu także powinni być obciążeni oskarżeni.

Lepsi i gorsi

Przypomnijmy. Chodzi o sprawę podatków, które powinni płacić małżonkowie Maciuszonek. Płacili mniejsze podatki, niż wynikało to z deklaracji. Na części nieruchomości pod Żarami prowadzili działalność gospodarczą, więc automatycznie powinni płacić większy podatek niż jakby byli rolnikami. W opinii prokuratora, bezsporne jest to, że w Urzędzie Gminy o tym wiedzieli. Świadczy o tym zgromadzony materiał dowodowy.

Bezsporne jest także to, że Wacław Maciuszonek z żoną powinni byli płacić wyższe podatki niż deklarowali. Trwało to cztery lata. Prokurator w mowie końcowej podkreślił, że były wójt i sekretarz zamiast działać, chcieli z Maciuszonkami sprawę załatwić polubownie. Prosili Maciuszonka, żeby ten „łaskawie dał się opodatkować”. Stąd np. telefon do byłej sekretarz miasta Żary Ewy Bortnik, żeby porozmawiała o tym ze swoim szefem, bo Maciuszonek był wówczas jeszcze burmistrzem. W opinii prokuratora takie działanie świadczy o tym, że jest to podział na lepszych i gorszych podatników.

Takie podejście do całej sprawy miało być zdaniem prokuratora działaniem na szkodę gminy.

Włos z głowy

Zdaniem mecenasa broniącego Wiesława Polita, o sprawie niewłaściwych podatków wójt miał się dowiedział dopiero w marcu 2014 r. Zachodzi więc pytanie, dlaczego urzędnicy, podwładni wójta, mając wszelkie pełnomocnictwa i możliwości prawne, nie podejmowali odpowiednich działań, chociaż sprawa dotyczy okresu od sierpnia 2011 r.

Zdaniem mecenasa Stanisława Krasko, który broni Radosława Pogorzelca, ówczesna skarbnik gminy Agnieszka Maj-Skobelska oraz była pracownica urzędu, odpowiedzialna za sprawy podatków, Agnieszka Paluch-Dybek, chcą jedynie pokryć swoją niekompetencję i indolencję, przerzucając odpowiedzialność na wójta i sekretarza. Zdaniem obrońcy dziwne jest, że ówczesna skarbnik, mając wszelkie upoważnienia, twierdzi że o sprawie dowiedziała się w marcu 2014 r. i poszła w tej sprawie na rozmowę do wójta.

– Skoro za nie wykonywanie swoich obowiązków podatkowych małżeństwu Maciuszonek „włos z głowy nie spadł”, a za nie wykonywanie swoich obowiązków „włos z głowy nie spadł” tym urzędniczkom, to dlaczego jedynymi winnymi mają być Polit i Pogorzelec? – kwituje Stanisław Krasko.

Jak zadecyduje sędzia? Ogłoszenie wyroku nastąpi za niespełna dwa tygodnie, w czwartek, 30 marca.

Paweł Skrzypczyński

 

PaS