Do niecodziennego zdarzenia doszło w podżarskim Drożkowie. Na polu jednego z rolników lądowali awaryjnie lotnicy z Niemiec.
Do zdarzenia doszło po południu w niedzielę poprzedzającą poniedziałkowe święto pracy. Po godzinie 16. mieszkańcy wsi zobaczyli samolot, który zniżał się do lądowania. Maszyna wylądowała na polu znajdującym się niedaleko końca wsi, po zachodniej stronie drogi nr. 287 w kierunku na Lipsk Żarski.
Policja o zdarzeniu została powiadomiona ok. godziny 19:20 przez dyżurnego centrum powiadamiania ratunkowego. Natychmiast na miejsce zdarzenia został wysłany patrol. Na miejscu okazało się, że jest problem. Dlaczego? Dwaj piloci okazali się być obywatelami Niemiec. Potrzebny był tłumacz.
Po awaryjnym lądowaniu Niemcy czekali na transport, który miał odwieźć szybowiec. W tym czasie skorzystali z gościny jednego z mieszkańców wsi. U niego wypili piwo, co potwierdzili oni sami i goszczący ich gospodarz.
Okazało się także, że właściciel zaoranego pola, które jest obsiane łubinem, nie wyrażał zgody, żeby transport, który przyjechał po szybowiec, zabrał maszynę. Twierdził, że została zniszczona część uprawy. Domagał się wypłaty świadczeń pieniężnych.
– Mężczyzna został poinformowany, że za poniesione ewentualne szkody może dochodzić swoich praw z ubezpieczenia lub na drodze sądowej – informuje podkom. Aneta Berestecka, oficer prasowy KPP w Żarach.
Szybowiec został jednak odtransportowany tego samego dnia. Z pola odjechał ok. godz. 23.
Właściciel pola nie chciał rozmawiać z dziennikarzem Mojej Gazety na temat całego zdarzenia.
Paweł Skrzypczyński