Sajgon w centrum

3247
Śmieci,potłuczone szkło i butelki po alkoholach walają się także na podwórku kamienicy. fot.Paweł Skrzypczyński

Potłuczone butelki po wódce, pety po papierosach, śmieci, wymiociny i ekskrementy na podwórku i klatce schodowej. Tak wygląda zaplecze jednej z odrestaurowanych kamienic w samym centrum miasta.

Najemcy lokali w kamienicy przy ul. Podchorążych nr 6 mają już dość. Muszą codziennie borykać się z niechcianymi gośćmi – drobnymi pijaczkami, którzy z korytarza należącego do kamienicy numer 5 i podwórka na zapleczu kamienic zrobili sobie miejsce zakrapianych schadzek.
W kamienicy pod szóstką kilka miesięcy temu zakończony został remont. Wszystko jeszcze pachnie świeżością. Niestety, amatorzy napojów alkoholowych nie potrafią tego uszanować. Wymiociny, uryna, puste butelki po wódce, to codzienna „norma”.
– Proszę spojrzeć na nowe, drewniane schody. Już są porysowane – pokazuje Krzysztof Przechowiecki, a wtóruje mu Leszek Kompanowski.
– Chcieliśmy, żeby założyć domofon. Okazuje się, że na razie nie można, bo trzeba czekać na zakończenie remontu strychu, przez jego właściciela – denerwuje się Krzysztof Przechowiecki.
Najemcy narzekają też na jakość remontu. Pokazują szpary w drewnianej podłodze, nowych, drewnianych drzwiach, smugi na nierówno wymalowanych ścianach.
– To było wykonane z naszych podatków – rozkładają ręce.

Problematyczny najemca
Zarządcą kamienicy jest firma „Twój Dom”.
– Nas zatrudnili właściciele dwóch sklepów na parterze tej kamienicy, pozostali mieszkańcy to najemcy, którzy zamieszkują lokale należące do miasta, którymi zarządza Zakład Gospodarki Mieszkaniowej – tłumaczy Beata Kuczyńska z biura zarządcy. – My mamy kontakt z właścicielami i gminą, która ma we wspólnocie większościowy i decydujący głos, a nie z najemcami lokali gminnych. Najemcy nie są dla nas stroną – dodaje.
W biurze zarządcy zapewniają, że zrobili wszystko, żeby ten budynek wyremontować, pomimo ograniczeń, bo wszystkie budynki w tej strefie miasta podlegają nadzorowi konserwatora. Wspólnotę jednak nie stać, żeby codziennie sprzątać – to kosztuje, a butelek po alkoholu i śmieci przybywa codziennie.
– To nie tak, że my nie chcemy czegoś zrobić. To zależy od zgromadzonych pieniędzy – podkreśla Beata Kuczyńska.
Technicy z biura potwierdzają, że domofon jest zgłoszony. Jego montaż został jednak wstrzymany do momentu zakończenia remontu na strychu, który prowadzi dzierżawca lokalu. Tak zdecydowali właściciele lokali, którzy chcą, żeby zrobić montaż jednorazowo po zakończeniu wszystkich prac. Dlatego pod szóstką wstawione zostały nowe drzwi, a lokatory otrzymali klucze, żeby je zamykać. W biurze zarządcy przekonują, że jak nie było remontu, to drzwi były zamykane. Po remoncie już nie są. Stąd problemy.
Problemem może być jedyny najemca ZGM-u, który mieszka w kamienicy numer 5. Prawdopodobnie to on nie zamyka drzwi i wpuszcza do środka lubiących wypić kolegów i bezdomnych. Zarządca z przodu wymieniał już trzy razy plastikowe drzwi. Ciągle były dewastowane.

Sprawę można rozwiązać
Sprawę zna prezes ZGM-u Krzysztof Tuga. Wie, że problemem jest jeden najemca w kamienicy nr 5 i przechodni korytarz, który prowadzi na podwórko na zapleczu kamienicy nr 6.
– Bałagan robią tam ludzie przychodzący z zewnątrz. Rozmawiałem właśnie z zarządcą, prezes firmy „Twój Dom”, żeby tam założyć zamki i dać klucze najemcom. Wówczas sprawa się rozwiąże – tłumaczy.
Prezes wyjaśnia, że decyzję o remoncie podjęli właściciele. Najemcy nic do tego nie mają. Dlaczego? Mają jedynie tytuł do lokalu i tylko w sprawie swojego lokalu mogą mieć pretensje. Prezes zapewnia, że nie wie nic o sprawie domofonu.
– Nie miałem zgłoszenia takiego problemu z domofonem ani od naszych najemców, ani od zarządcy. Rozeznam sprawę, podjadę – deklaruje.
Tłumaczy też, że to zarządca ma w swoim zwykłym zakresie zarządu sprzątanie.
– Mamy takie problemy na swoich budynkach. Potrafimy je rozwiązać, więc i zarządca sobie z tym poradzi – zapewnia – Nikt nie postawi tam policjanta czy strażnika, żeby pilnował porządku. Mieszkańcy muszą czuć się odpowiedzialni, po to remontujemy i wydajemy pieniądze, żeby ludzie o to dbali. Trzeba wstawić zamki i zamykać – kwituje prezes Tuga.

Stosy butelek po wódce i puszki po piwie leżą tuż za drzwiami otwieranymi prosto na chodnik, w samym centrum miasta. fot.Paweł Skrzypczyński

Paweł Skrzypczyński