A może książka…

895

Kilka dni temu skończyłam czytać książkę pt. „Dylemat” autorstwa B.A. Paris. I zastanawiałam się nad tym co Wam o niej opowiedzieć. Bo to, że warto po nią sięgnąć, wiem na pewno.

Każdy z nas ma dylematy w życiu. Czasem wiążą się ściśle z tajemnicami, które głęboko skrywamy, a niekiedy nie umiemy wybrać, bo każda z możliwości nie jest rozwiązaniem najlepszym. A gdy w grę wchodzi najbliższa rodzina, dylemat ciąży jeszcze bardziej. I niekoniecznie wynika to z tchórzostwa, a raczej z troski o tych, których kochamy.

Tyle tytułem wstępu, a teraz to już o samym „Dylemacie” napiszę. Cała akcja toczy się wokół przyjęcia urodzinowego jednej z bohaterek. O tym, że wyprawi hucznie swoje czterdzieste urodziny wiedziała i marzyła od dwudziestu lat. W ten sposób chciała sobie zrekompensować brak wesela, gdyż jako młodziutka kobieta zaszła w ciążę i jej życie nie potoczyło się tak, jak planowali jej rodzice i ona sama. Mając czterdzieści lat, kochającego męża i dwoje dorosłych dzieci była szczęśliwą kobietą. Jej spokój zakłóciło odkrycie tajemnicy córki. Od tej pory zmagała się z wątpliwościami, czy i jak powinna o nich powiedzieć mężowi.

Po drugiej stronie jest Adam, który za nic nie chciałby, aby przyjęcie urodzinowe jego żony Livii mogłoby cokolwiek zepsuć. Nawet szykuje dla niej niespodziankę w postaci przyjazdu córki, której miało zabraknąć na uroczystości. Okazuje się jednak, że samolot, którym być może wraca do domu, rozbija się zaraz po starcie. O tym wie tylko on. Nie ma pewności czy ich córka żyje. Jest duże prawdopodobieństwo, że nie zdążyła na ten lot. Adam pozostaje z tą przerażającą myślą sam. I dylematem, czy powiedzieć o możliwej śmierci ich dziecka przed przyjęciem urodzinowym Livii. 

Książka ma dwóch pierwszoosobowych narratorów – Adama i Livię, dlatego poznajemy ich myśli z każdej opisanej sytuacji. Niesamowita psychologiczna opowieść o najgorszym, co może spotkać rodzica – strachu o życie dziecka.

Nie powiem jaki był finał „Dylematu”, bo to trzeba przeczytać samemu. Trzyma w napięciu do końca. Dlatego bez żadnego dylematu polecam wam „Dylemat”. M.