ŻARY | Doświadczeni urzędnicy odeszli z ratusza nie widząc możliwości współpracy z obecną władzą. To już kilkadziesiąt osób!!! Ponad trzydzieści. Do tego grona dołączył właśnie naczelnik od ochrony środowiska Daniel Babula.
Stara zasada mówi o tym, że nie ma osób niezastąpionych. Rzeczywiście, każdego można zastąpić… kimkolwiek. I tego chyba trzyma się burmistrz Edyta Gajda, która lekką ręką „pozbywa się” fachowców z ratusza. Jest to zjawisko bardzo niepokojące. Żeby miasto mogło sprawnie funkcjonować, potrzebuje dobrych urzędników. Co znaczy „dobrych”? Takich, którzy mają odpowiednią wiedzę, ale też dobrze znają się na swojej robocie, a to już wymaga doświadczenia. Bezcenny jest, dajmy na to naczelnik od infrastruktury technicznej, który wie, którędy biegnie każda rura pod miejskimi drogami. Bezcenni są doświadczeni urzędnicy od pozyskiwania środków zewnętrznych. I tak dalej, i tak dalej. Każdy przedsiębiorca wie, że dobry pracownik to skarb. Nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Dlaczego więc burmistrz „pozbyła się” tych skarbów? Nie próbowała zatrzymać. Dziwna ta polityka kadrowa. Zastępowanie osób, na bieżąco ogarniających tematy kimś, kto dopiero będzie się tego uczył? Pierwszym sygnałem tej dziwnej polityki kadrowej był apel wygłoszony przez panią burmistrz podczas pierwszej (jednej z dwóch) konferencji prasowej, zapraszający do współpracy wszystkich fachowców. Nie wiem, jakich miała na myśli. Tych akurat bezrobotnych, którzy w blokach startowych czekali na taką okazję? Z reguły wykwalifikowani pracownicy nie przesiadują w pośredniaku.
Administracja ratusza zaczęła się sypać już dawno, niczym domek z kart. Najbardziej chyba spektakularnym „rzuceniem papierami” wykazał się były już pierwszy zastępca burmistrza Marcin Grubizna. Człowiek, który ramię w ramię szedł z Edytą Gajdą do zwycięstwa w ostatnich wyborach. Można powiedzieć, najbardziej zaufany współpracownik. A jednak rzucił to w cholerę, pomimo całkiem pokaźnych zarobków. Papierami rzuciły też sekretarz miasta i radczyni prawna. No, jeśli odchodzą osoby odpowiedzialne za działania zgodne z obowiązującym prawem, to jest to co najmniej zastanawiające. Ludzie już plotkują, że kolejna pani sekretarz miasta może za jakiś czas zmienić pracodawcę. Z prawa i lewa dochodzą opinie, że tam, w tym ratuszu, to nie ma teraz z kim rozmawiać.
Efekt zmian? Choćby to, że inwestycje przewidziane na ten rok, przekłada się na następny. Mam obawy, co do realizacji szumnie zapowiedzianego remontu zamku. Burmistrz powołała zespół do spraw remontu zamku. To prawie pięćdziesiąt osób! Jakiś rekord świata w tym jest. 33 osoby otrzymały już pokaźne nagrody za „pracę” w tym zespole. Lokalna prasa donosi, że na dodatkowe wynagrodzenia za pracę przy tym projekcie ma pójść coś koło 2 baniek, w sensie, słownie… dwóch milionów złotych. A przygotowaniem przetargu na remont zamku ma się ponoć zająć zewnętrzna firma. No to w sumie za co były te nagrody?
Do tematu zamku wrócę już niebawem. Za ułańską fantazję uważam koncepcję, że remont prawie całego zamku uda się zrobić w dwa lata. Bo remont ratusza ciągnie się już chyba trzy lata. I jeszcze nie ma końca. A co dopiero taki zamek.
Andrzej Buczyński
















