GMINA ŻARY | Z Leszkiem Mrożkiem, wójtem gminy Żary wybranym na kolejną kadencję, rozmawia Andrzej Buczyński.
Jaki był pana pierwszy kontakt z samorządem gminnym 4 lata temu?
– Pierwsza kadencja była na początku trudna jeżeli chodzi o zapoznanie się z zadaniami gminy, chociaż przychodząc tu do pracy spodziewałem się co mnie czeka. Niemniej jednak specyfika gminy w porównaniu do innych samorządów, takich jak powiat, w którym wcześniej pracowałem, znacznie się różni pod względem zakresu obowiązków. Ale z dobrymi radnymi i skarbnikiem jakoś sobie z tym poradziłem.
Niemiłe dobrego początki?
– Spotkało mnie wiele przykrości, podobnie jak panią skarbnik. W artykułach prasowych zarzucano nam, że przekraczamy swoje kompetencje, nie znamy się na przepisach. Wszystko zostało wyjaśnione, a sąd wydał wyrok, który potwierdził, że działamy zgodnie z prawem. Z tego się cieszę, bo zawsze byłem przekonany, że działam zgodnie z prawem.
Czyli od razu skok na głęboką wodę?
– Wyzwania były duże. Ilość różnych potrzeb mieszkańców jest ogromna. W gminie mamy 27 prężnie działających miejscowości, w których każdy oczekiwał, że nowy wójt będzie miał cudowne rozwiązania i na wszystko zapewni pieniądze, albo pozyska środki unijne. A muszę przypomnieć, że na początku dostałem w “spadku” spłatę w wysokości 2.600.000 złotych, która nie była ujęta w budżecie. To był jeden z pierwszych problemów, z którym musiałem sobie poradzić. Nie wziąłem żadnego dodatkowego kredytu, żeby spłacić te zobowiązania. Wyszliśmy na prostą, kredyt został pomniejszony, a inwestycji przybyło. Cieszy mnie to, że znaleźliśmy środki zewnętrzne, ale także w naszym budżecie – z dobrego gospodarowania.
Ostatnio było sporo inwestycji w gminie.
– Ten rok był najbardziej bogaty, jeśli chodzi o inwestycje. Praktycznie do końca roku zainwestujemy łącznie około 10 milionów. W mijającej kadencji najważniejszą sprawą było załatwienie problemów z wodą. W okresie letnim wszyscy się obawiali, czy wody wystarczy, czy jej zabraknie. Były takie sytuacje, że musiałem rezygnować z opłaconego już wyjazdu na urlop, bo wiedziałem, że ludzie mają problem z wodą. Udało mi się w końcu to rozwiązać. Dzięki pozyskanym środkom, zrobiliśmy dwie inwestycje. Kapitalny remont z dopasażeniem ujęcia w Drożkowie wraz z dodatkowym zapasowym odwiertem. Jest dodatkowy filtr, rozbudowaliśmy stację uzdatniania wody, wstawiliśmy agregat prądotwórczy. Praktycznie rzecz biorąc Drożków, Grabik, Łukawy, Surowa i Lubanice są bezpieczne, jeśli chodzi o wodę. Druga potężna inwestycja miała miejsce w Lubomyślu. Rozbudowaliśmy sieć wodociągową i podnieśliśmy ciśnienie, bo z tym były problemy. Zrobiliśmy także całą instalację wodociągową w Olszyńcu. To wszystko kosztowało około 3 milionów. Kupiliśmy agregat do Olbrachtowa, który zasila również Łaz, Mirostowice i Drozdów. Kolejny obsługuje Bogumiłów, Janików i Rusocice. Pozostała tylko wymiana filtrów w dwóch stacjach uzdatniania wody. Teraz można powiedzieć, że gmina jest zabezpieczona pod względem dostaw wody. Na dostawy prądu nie mam wpływu, ale dzięki agregatom możemy dostarczać wodę. Wcześniej nawet dwudniowy brak wody był uciążliwy, szczególnie jeśli chodzi o domowe sanitariaty.
Woda, to jakby rzecz podstawowa, niezbędna do życia. Dlaczego te sprawy robione są dopiero teraz?
– Ciężko mi na to odpowiedzieć w odniesieniu do działań w tej sprawie moich poprzedników. Cztery lata temu, ubiegając się o stanowisko wójta, mówiłem jasno, że bezpieczeństwo mieszkańców jest dla mnie najważniejsze. Dlatego zacząłem od problemu z wodą. Jest jeszcze wprawdzie kilka miejsc w gminie, gdzie odległość między budynkami a siecią jest ogromna. Na razie nie zaryzykuję podłączenia takiego budynku, bo w momencie braku ciśnienia istnieje ryzyko cofnięcia do sieci wszystkiego co jest w takiej kilometrowej rurze, a to może zakazić wodę jakąś bakterią. Jeśli znajdą się jakieś rozwiązania, to na pewno z nich skorzystamy.
Pojawiły się pewne nowinki, jak chociażby gminna strefa gospodarcza.
– Udało nam się przygotować teren, a na dniach kończymy podziały geodezyjne działek. Od nowego roku będziemy wystawiać je do sprzedaży. Są chętni inwestorzy, którzy dopytują się o te tereny. Jest dojazd do każdej działki, jest prąd, woda, kanalizacja. To pierwsza taka strefa w historii gminy. Liczę na to, że będą z tego kolejne wpływy podatkowe do budżetu naszej gminy.
Każdy samorząd ma jakieś problemy z oświatą.
– Udało nam się zmodernizować szkołę w Mirostowicach Dolnych Szkoła i sala gimnastyczna miała być zamknięta ze względu na pęknięcia ścian. Moi poprzednicy nie interweniowali, chociaż była wcześniejsza decyzja, że we wrześniu 2015 roku szkoła zostanie zamknięta. Przedstawiłem radnym potrzebę wydania dodatkowych środków na ten cel i nie było problemu. To kosztowało prawie milion złotych. Udało się i dzieci mogły pójść we wrześniu do szkoły bez obawy, że coś się stanie. A co byłoby z tymi dziećmi, gdyby szkoła została zamknięta?
Życie kulturalne na wsi opiera się o świetlice wiejskie.
– Udało się przeprowadzić wiele remontów w takich salach. Praktycznie wszystkie zostały wyremontowane. Podłogi od lat nie cyklinowane i lakierowane sprawiały takie wrażenie, że niektórzy bali się wręcz tam wejść, bo wyglądało to jak lodowisko. Taka była różnica. Sporo pieniędzy na to poszło. Cieszę się, że mieszkańcy mają swoje miejsca spotkań.
Strażacy też “coś” dostali.
– Niesamowitym sukcesem jest zakup w jednej kadencji czterech nowoczesnych samochodów dla jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych w gminie. Najnowszy wóz z technologią gaśniczą, nowatorską na europejską skalę, pozwala na gaszenie pożarów sprężoną pianą. Zawsze podkreślałem, że bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze.
To koniec kadencji, ale inwestycje trwają.
– W trakcie jest budowa świetlicy w Drozdowie oraz szatnia na boisku w Łazie. Te inwestycje zakończą się w przyszłym roku. Jeśli już wspominam o szatniach dla piłkarzy, to zakończyliśmy też remont w Mirostowicach Dolnych. Kończymy też budowę pięknego boiska lekkoatletycznego w Grabiku. Już dawno zauważyłem problem braku miejsca do rozgrywania gminnych zawodów lekkoatletycznych. To będzie służyć naszym dzieciom, a oczywiście na boisku nadal będzie grała i trenowała Sparta Grabik.
Można powiedzieć, że problemem wszystkich samorządów są drogi.
– Cieszę się, że w naszej gminie udało się przez ostatnie lata wybudować 18 kilometrów nowych dróg. To jest dla mnie budujące, że w swojej czteroletniej kadencji zrobiłem więcej, niż moi poprzednicy razem. Muszę też wspomnieć o oświetleniu. Przez 4 lata dołożyliśmy na terenie gminy 450 nowych punktów świetlnych. Kolejnymi drogami i oświetleniem będę zajmował się nadal, w kolejnej kadencji. Licząc wszystkie drogi, publiczne, lokalne i dojazdowe, na terenie gminy mamy tego łącznie 800 kilometrów. Jest tu jeszcze wiele do zrobienia.
Czegoś nie udało się zrobić?
– Może nie tyle nie udało się, co nie w takim zakresie jak planowałem – brakuje nam mieszkań socjalnych. Jest coraz więcej osób, które oczekuje, że gmina będzie starała się im takie mieszkania przydzielać. W miarę możliwości, remontowaliśmy lokale i przekazaliśmy je ludziom. Ale potrzeby są o wiele większe. To będzie też zadaniem na następną kadencję – pozyskać na ten cel środki unijne, albo z własnego budżetu wybudować parę mieszkań lub pozyskać jakiś i wyremontować. Mieszkania socjalne są trochę uciążliwym tematem dla gminy. Nie ma problemu, jak mieszkańcy uczciwie płacą. Gorzej kiedy obiecują, a później się z tego nie wywiązują. Wtedy musimy wszczynać egzekucje komornicze, ale
w miarę możliwości staramy się ściągać takie zaległości.
Jakie jeszcze ma pan plany?
– Chcę rozbudować przedszkole w Grabiku, bo widzę że rodzice 2,5-latków coraz częściej dopytują się o utworzenie grupy w tej kategorii wiekowej. Myślę, że to się uda. Jest miejsce. Przeprowadziliśmy wstępne rozmowy z projektantami i z panią dyrektor. Nie widzę potrzeby budowy całkiem nowego przedszkola, chociaż pojawiają się takie naciski. Jako wójt muszę mieć na uwadze jedną rzecz – budowa przedszkola może doprowadzić do zamknięcia niektórych szkół z oddziałami przedszkolnymi, a tego bym nie chciał. Uważam, że na dzień dzisiejszy wystarczy rozbudowa naszego pięknego przedszkola, które jest oblegane przez dzieci. No chyba, że nastąpi bardzo duży wzrost urodzeń, wtedy pomyślimy. Wybudować przedszkole to nie problem, ale później trzeba je utrzymać i wypełnić dziećmi.
Czeka nas jeszcze budowa świetlicy w Lubomyślu. Plany już mamy. Pomału zaczynamy szukać pieniążków. Być może inwestycja będzie realizowana wieloetapowo, na 2-3 lata. Zobaczymy, jakie będą ceny wykonawców i materiałów.
Na pewno będzie termomodernizacja części budynku świetlicy w Olbrachtowie. Trzy razy ogłaszaliśmy przetarg i nikt się nie zgłosił.
Problem, którego nie da się załatwić?
– Na dzisiaj to śmieci. Brakuje elementu, który powinien być narzucony odgórnie, czyli nakaz meldunku. Niektórzy mieszkańcy podają, że zamieszkują nawet w trzech miejscach, w różnych gminach i prawdopodobnie nigdzie nie płacą za śmieci. Nie ma możliwości rozliczenia takich osób. Gdyby były zameldowane w konkretnym miejscu, to sprawa byłaby prosta. Szykowana ustawa też nie jest doskonała. Znowu zrzuca się wszystko na samorządy, które mają odpowiadać za niedociągnięcia tworzone na górze przez ustawodawcę. Powinna być ustalona kara za uchylanie się od płacenia. Teraz, żeby kogoś ukarać, musiałbym najpierw powołać straż gminną, bo wójt nie może nałożyć kary. Patrzymy na zachód, a tam burmistrz sam wystawia mandat
i może go wręczyć mieszkańcowi. Śmieci musimy odbierać wszystkie. Ciągle jednak wyrzucane są gdzieś na obrzeżach lasów. Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak robią, skoro wszystko z ich pojemników jest zabierane. Nad tym musimy jeszcze pracować, zaczynając od edukacji ekologicznej dzieci.
Jak gmina radzi sobie z bezpańskimi zwierzętami?
– Obowiązkowe czipowanie to też problem, którym powinien zająć się rząd. Nasza gmina wyda w tym roku prawie 170 tysięcy na zwierzęta bezdomne, które tak naprawdę mają właścicieli. Jeżeli ktoś porzuca psa i bierze sobie nowego, to najlepiej wygonić go z podwórka i zadzwonić do gminy, że bezdomny pie biega. Mamy takie przypadki, że pies stoi pod bramą, właściciel po drugiej stronie, ale nie przyznaje się do psa. Nawet gdybym zaczipował wszystkie psy w naszej gminie, to też nie rozwiąże problemu, bo będą podrzucane zwierzaki z okolicznych gmin. To powinno być załatwione kompleksowo. Zrzuca się na nas zadania, ale żadne pieniądze nie idą z państwa na ten cel. Następny temat to koty. Albo bocian – dobro narodowe. Dzwoni mieszkaniec, że po łące chodzi bocian ze złamanym skrzydłem, a potem gmina musi zapłacić 12 tysięcy za schronisko dla bociana. Państwo umywa ręce. Tak uciekają pieniądze naszych podatników. Zamiast wydawać na psy, mógłbym wybudować pół kilometra drogi, albo postawić lampy przy drodze na odcinku 1,5 kilometra. Uważam, że zwierzętami należy się odpowiednio zająć, ale nie kosztem podatków mieszkańców gminy.
Wychodzi na to, że przez następnych 5 lat nie da się rozwiązać wszystkich problemów.
– Nie ma takiej fizycznej możliwości. Samo wykonanie dokumentacji do inwestycji trwa bardzo długo. Ilość zadań i ludzi, którzy zaczynają zamieszkiwać na terenie gminy, jest tak duża, że 5 lat nie wystarczy na zaspokojenie potrzeb i roszczeń wszystkich. Ale nie ma przerwy między kadencjami i cały czas pracuję nad tym, jakie będą następne działania, jeśli chodzi o rozwój gminy. Cały czas też myślę o seniorach. Wprowadziliśmy kopertę życia, która cieszy się dużym zainteresowaniem. Myślę, że seniorom zaoferujemy jakiś rodzaj szczepień oraz możliwość dofinansowania do korzystania z basenu. Chcemy w jakiś sposób uaktywnić te osoby, w których jest duży potencjał.