ŻARY | Od niedzieli 28 marca do odwołania Szpital na Wyspie wstrzymał wszystkie planowe przyjęcia do Oddziału Chirurgicznego.
Chirurgia jednak – wbrew temu, co pomyśleli od razu niektórzy – nie została zamknięta. Ilość pacjentów jest tak duża, że oddział nie może przyjąć więcej osób. Co istotne w tym ogłoszeniu – pacjenci, którzy nie wymagają natychmiastowej interwencji chirurgicznej, będą musieli na zabieg trochę poczekać. Bo są też tacy, którzy czekać nie mogą i to ich właśnie trzeba przyjąć w pierwszej kolejności, a czasem wręcz natychmiast.
Dlaczego tak się stało? Wyjaśnia to Jolanta Dankiewicz, prezes Szpitala na Wyspie:
– Oddział chirurgii, pomimo bardzo trudnych warunków pracy, nie jest zamknięty. Z uwagi na to, że na obszarze co najmniej dwóch powiatów jesteśmy jedyną chirurgią, liczba pacjentów w stanach ostrych, obsługiwana w naszym szpitalu, znacznie wzrosła. Czasowo ogranicza to nasze możliwości w zakresie świadczenia usług. Wiele szpitali aktualnie leczy pacjentów z covidem. Nasz oddział przejął ich funkcję w zakresie leczenia pacjentów tzw. czystych. Dostawiliśmy 5 dodatkowych łóżek, oddział jest pełen. Zrobimy wszystko, aby nasi planowi pacjenci jak najszybciej zostali przyjęci. Każdy pacjent otrzyma informację telefoniczną o wyznaczonym nowym terminie. Postaramy się żeby był to termin możliwie najszybszy. Bardzo prosimy o zrozumienie i wyrozumiałość.
Sytuacja oddziału chirurgicznego to jeden z przykładów, jak pandemia wpływa na system ochrony zdrowia. Przekształcanie szpitali w tak zwane covidowe spowodowało, że automatycznie zmniejszyła się liczba dostępnych łóżek dla pacjentów leczących się na inne choroby. Tak jest właśnie z łóżkami chirurgicznymi w Żarach i okolicy. Najprościej rzecz ujmując, jest ich po prostu mniej. Trzeba też pamiętać, że dla chirurgów w Szpitalu na Wyspie doba ma tylko 24 godziny i nawet gdyby zupełnie porzucili spanie, to dzień i tak się nie wydłuży. Łóżek piętrowych też nie można wstawić.
Andrzej Buczyński