Co zmieniło się poza nazwą? Z Robertem Nowaczyńskim, dyrektorem żarskiego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego rozmawia Andrzej Buczyński.
Minęło prawie sześć miesięcy od przekształcenia „samochodówki” w CKZiU. Jakie zaszły zmiany?
– Zmiany, widoczne gołym okiem, to remont dachu nad głównym budynkiem, przejęcie budynku „C” od Łużyckiej Wyższej Szkoły Humanistycznej i jego adaptacja na nasze potrzeby, zakup nowych urządzeń i doposażenie pracowni dydaktycznych. Być może dla postronnych obserwatorów to niewiele, ale dla mnie i pracowników szkoły to prawdziwa rewolucja. Lada moment ruszy remont warsztatów i to cieszy mnie najbardziej. Wówczas te wszystkie nowe maszyny, które na razie mamy zmagazynowane, pokażą się w pełnej krasie. CKZiU ma z założenia służyć wszystkim, nie tylko młodzieży i w tę stronę będziemy zmierzać.
Pojawiły się też nowe możliwości kształcenia?
– Generalnie one były także w starej formule szkoły, tylko że sposób osiągnięcia pewnych rzeczy był bardziej zawiły. Jako „samochodówka” również mogliśmy kształcić młodzież i dorosłych. Jednak ograniczała nas lista zawodów, na które mieliśmy zgodę Kuratora, Wojewódzkiego i Powiatowego Urzędu Pracy i Rady Powiatu. Gdybyśmy dziś, jako dawna „samochodówka” dostali zapotrzebowanie z jakiejkolwiek firmy na dwudziestu stolarzy, mógłbym ich „wypuścić” na rynek pracy najwcześniej za 3,5 roku w szkole dla młodzieży i za dwa lata w szkole dla dorosłych. W CKZiU mogę przygotować do wykonywania tego zawodu w formie pozaszkolnej w ciągu dziewięciu miesięcy i to z załatwieniem wszelkich formalności, wraz z egzaminem państwowym. CKZiU jest bowiem nową formą organizacyjną w polskim systemie oświatowym, którego celem nadrzędnym jest błyskawiczne reagowanie na zapotrzebowanie rynku pracy. Takie struktury powstały w wielu polskich miastach, najbliższe są w Gubinie i Nowej Soli. W 2018 roku ma też powstać w Zielonej Górze.
Zachowano wszystkie poprzednie kierunki, czy może wprowadzono nowe?
– Należy się zastanowić, czy szukanie na siłę nowych kierunków ma sens. Może trzeba się skupić na dostosowaniu tego co mamy do oczekiwań pracodawców. W branży samochodowej trwa rewolucja technologiczna i poszukiwanie alternatywnych źródeł napędu. W branży elektrycznej postęp jest tak duży, że uczniowie po roku od ukończenia szkoły mogliby do niej wrócić i uczyć się pewnych rzeczy od nowa. Obsługa maszyn CNC to obszar wciąż nieznany na edukacyjnej mapie powiatu żarskiego. Logistyka, szczególnie w zakresie dystrybucji i transportu to najdynamiczniej rozwijająca się gałąź naszej gospodarki.
A zatem stawiacie na jakość?
– Rzecz w tym, że technologicznie byliśmy tak zapóźnieni jako placówka szkoleniowa, że nasza oferta nie była atrakcyjna dla osób aktywnych zawodowo. Kiedy kilka tygodni temu po Żarach rozeszła się informacja, że mamy już maszyny CNC i będziemy na nich szkolić, to mimo iż nie ogłosiliśmy terminu rekrutacji, już dzwonią do nas zainteresowani podjęciem nauki. Jeśli pojawią się szkolenia z nowych technologii dla mechaników samochodowych, elektryków, elektromechaników i mechatroników, CKZiU będzie działało zgodnie z przeznaczeniem..
Nowoczesny sprzęt do praktycznej nauki zawodu to dzisiaj konieczność.
– W szkole przez lata królowały kierunki samochodowe, stąd też wyposażenie dydaktyczne w tym względzie jest najatrakcyjniejsze, chociaż można to różnie oceniać. Mamy to szczęście, że wspierają nas lokalni przedsiębiorcy. W zawodzie technik elektryk piętnaście lat temu zaczynaliśmy od zera i dzięki pomysłowości i determinacji nauczycieli udało się stworzyć dobre warunki do nauki zawodu. W techniku logistyku nakłady na niezbędny sprzęt nie są aż tak duże, ale też mamy tu deficyty. Najgorzej wygląda sprawa w techniku mechaniku. Te maszyny, którymi dysponujemy, pochodzą z lat 50. i 60. Wiem że w wielu firmach wciąż się na takich pracuje, ale zaczynają dominować obrabiarki CNC. Bez nich nauka zawodu mechanika nie ma kompletnie sensu. Podobnie z rysunkiem technicznym. Można uczniów katować wersją wykreślną na pergaminie, ale świat techniki poszedł w zupełnie innym kierunku. Programy CAD/CAM to dziś podstawowy język techniki. To najpełniej określa nasze potrzeby. Ponadto przy szkole działa Stowarzyszenie Edukacja i Technika założone przez nauczycieli zawodu, świadczące komercyjne usługi edukacyjne, które każdą zarobioną złotówkę przekazuje szkole w formie sprzętu i wyposażenia.
Szkoła oferuje dodatkowe kursy specjalistyczne?
– Oferujemy różne rozwiązania. Jako placówka publiczna umożliwiamy nabycie umiejętności zawodowych podczas bezpłatnych kwalifikacyjnych kursów zawodowych. Trwają dziewięć miesięcy i kończą się egzaminem państwowym. Mamy też w ofercie szkolenia i kursy dedykowane uczniom szkół młodzieżowych, które są finansowane ze środków unijnych i także kończą się egzaminami państwowymi. Niemal każdy uczeń naszej szkoły podniesie kwalifikacje na kursach spawania, wózków widłowych, prawa jazdy i innych. Jest też szeroka gama kursów i szkoleń komercyjnych, które organizuje Stowarzyszenie Edukacja i Technika. Z ich oferty korzysta masa osób w różnym wieku.
W jakim kierunku powinna rozwijać się ta placówka?
– Powtarzam to jak mantrę od wielu lat. Nasza szkoła świeci światłem odbitym lokalnego przemysłu. Jak błyszczą gwiazdy zakładów, z którymi współpracujemy, tak też my błyszczymy. To właśnie one określają kierunek podejmowanych działań. Nasz rozwój jest zależny od dynamiki rozwoju lokalnych przedsiębiorstw. To co robimy przekłada się na zapotrzebowanie rynku pracy. A że nie tylko polskiego, to już inna sprawa.
Co z nadchodzącą reformą oświaty i dołożeniem kolejnego rocznika klas w poszczególnych typach szkół?
– Powiem trochę przekornie, że szykowałem się na tę zmianę od dawna. Byłem przekonany, że to naiwne zachęcanie młodzieży do nauki w liceum i zachwalanie studiów, robionych po to, by je mieć, musiało w końcu przynieść tak opłakane skutki na rynku pracy. Jeszcze dziesięć lat temu w każdej szkole ponadgimnazjalnej powiatu żarskiego było liceum ogólnokształcące. Likwidowano zawodówki, bo ponoć produkowały bezrobotnych. Lekką ręką zarżnięto system kształcenia zawodowego i dobrze funkcjonujące warsztaty szkolne. Dziś trzeba to mozolnie odbudowywać. Ale odpowiadając na pytanie powiem tak – dla nas to nie jest żaden problem. Najpierw zobaczymy jednak, w jakim kształcie ta reforma zostanie wdrożona.
Nadal nierozwiązana jest kwestia sali gimnastycznej. Jak szkoła radzi sobie ze sportowym wychowaniem uczniów?
– To rzeczywiście największa nasza bolączka. Nie mogę zrozumieć dlaczego od 2006 roku, kiedy po raz pierwszy pojawiła się koncepcja wybudowania sali na bazie dawnych warsztatów, nie udało się jej wznieść. Zbyt mała determinacja z naszej strony, słaby lobbing, nie do końca jasna koncepcja jej funkcjonowania – wszystkie te elementy nałożyły się na fakt, że sali jak nie było, tak nie ma. Musimy sobie radzić w inny sposób, adoptując na potrzeby wychowania fizycznego inne pomieszczenia szkolne, korzystając z obiektów innych szkół i MOSRiW-u. Młodzież nie jest z tego powodu zbyt szczęśliwa. Mogę ją tylko za ten stan przeprosić i obiecać, że dołożę wszelkich starań, by to zmienić.
Jakie są największe bieżące problemy? Co spędza sen z powiek dyrektorowi CKZiU?
– Aktualnie problemem numer jeden jest stan techniczny budynków, w których mieszczą się warsztaty. Kilka miesięcy temu starosta zlecił opracowanie projektu modernizacji, tzw. nowego budynku warsztatowego, który właśnie został ukończony i niebawem zaczną się prace budowlane. Tam będą usytuowane najnowsze technologie. Pozostałą część warsztatów chcemy remontować we własnym zakresie. Uzgodniliśmy już zakres prac z firmą, która ma się tym zająć. Musimy to jeszcze uzgodnić z organem prowadzącym, czyli starostwem i konserwatorem zabytków. Myślę, że uda nam się te wszystkie sprawy szybko załatwić. Jeśli zdrowie pozwoli i nie opuści nas aktualny zapał, to bez wątpienia uda nam się to wszystko osiągnąć.
ATB