Gerard Jankiewicz, były sołtys Bieniowa, wydeptał już ścieżkę do starostwa. Pisze pisma. Uważa, że sprawa niebezpiecznego zakrętu w pobliżu stawu przy ulicy Górnej powinna być w końcu załatwiona.
Pierwsze pismo w tym roku zostało wysłane ze starostwa do pana Gerarda 3 stycznia. Wydział komunikacji, transportu i dróg poinformował, że wykonanie tego zadania zostanie rozpatrzone po wizji lokalnej i uzależnione od środków finansowych. 24 maja pan Gerard interweniował w tej sprawie osobiście odwiedzając urząd i rozmawiając z wicestarostą. W kolejnym piśmie datowanym na 26 maja urzędnicy informują, że po dokonaniu wizji lokalnej i przeanalizowaniu zakresu prac, powiat nie posiada w tym roku środków na ten cel. A takie postawienie sprawy w żaden sposób nie satysfakcjonuje mieszkańca Bieniowa.
Niepoważne traktowanie
– Uważam, że wyżej wymienioną sprawę oraz mnie potraktowano niezbyt poważnie, gdyż jako wnoszący sprawę powinienem zostać poinformowany o terminie wizji lokalnej i dokonanych ustaleniach – napisał Gerard Jankiewicz do starosty Janusza Dudojcia w piśmie z 14 czerwca. – Wobec powyższego proszę o podanie konkretnych ustaleń z przeprowadzonej wizji lokalnej i dalszych działaniach starostwa w celu poprawy stanu bezpieczeństwa na wyżej wymienionej drodze.
Minął ponad miesiąc, a odpowiedź ze starostwa nie nadeszła. Pan Gerard zastanawia się, gdzie starostwo ma kodeks postępowania administracyjnego, sugerując jednocześnie, że jest to w miejscu powszechnie służącym ludziom do siedzenia.
– Chciałbym wiedzieć, dlaczego tak się mnie traktuje w urzędzie – nie kryje rozgoryczenia pan Gerard. – Artykuł 35 k.p.a. mówi o terminie 30-dniowym, a tu w dodatku nie ma żadnego postępowania wyjaśniającego. A że chłop ze wsi, to już nie trzeba odpowiadać? Nie chcę się wyrażać dosadnie, jak się traktuje ludzi. Ja tego nie odpuszczę – dodaje.
Jest coraz gorzej
– Kiedy byłem sołtysem, co jakiś czas kosiłem teren przy stawie, żeby jak najbardziej poprawić widoczność w tym miejscu – mówi Gerard Jankiewicz. – Przy zakręcie rośnie żywopłot, który jest coraz większy i niedługo w ogóle nie będzie już nic widać.
Na końcu wsi jest tartak, w związku z tym drogą poruszają się również ciężarówki. Zakręt jest tak wąski, że dwa samochody nie mogą się wyminąć. A jeśli ktoś jedzie z nadmierną prędkością, to może się okazać, że zabraknie czasu na hamowanie, bo o ucieczce w bok nie ma mowy.
– Wypadków w tym miejscu było od groma, ja sam tam miałem wypadek – mówi były sołtys. – Kobieta wpadła do rowu, ktoś wjechał w starą kuźnię, ktoś wjechał w słup energetyczny, różne były przypadki.
Dzieciaki jeżdżą rowerami, ludzie chodzą, a chodnika nie ma. Nawet nie ma miejsca na chodnik. Póki co, wszyscy kierowcy powinni w tym miejscu zachować jak największą ostrożność, bo nigdy nie wiadomo, co się pojawi za zakrętem.
Leszek Mrożek, wójt gminy Żary
– Problem drogi w Bieniowie jest mi znany od kiedy rozpocząłem pracę na stanowisku wójta. Poprzedni sołtys, jak i obecna sołtys, starają się, aby ten problem jakoś rozwiązać. Nie jest do droga gminna, tylko powiatowa, dlatego działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa na tym odcinku należą do powiatu.
Jako gmina staramy się, aby warunki na naszych drogach były bezpieczne nie tylko dla kierowców pojazdów, ale i tych wszystkich, którzy poruszają się pieszo. Na wielu drogach powiatowych na terenie gminy nie ma chodników, dlatego muszą być te drogi tak zabezpieczane, żeby stwarzały jak najmniejsze zagrożenie.
Andrzej Buczyński