Kandydatów „pełno, a jakoby nikogo nie było”.
Kandydaci ograniczyli się na razie do rozwieszenia swoich plakatów, zawieszenia nielicznych bannerów i wydrukowania ulotek. Zrobili sobie ładne zdjęcia, pochwalili się rodzinami, zwierzakami, wykształceniem i tzw. „dorobkiem”. Materiały wrzucili na facebooka i liczą tzw. lajki, ciesząc się, że przybyło cztery polubienia i jedno udostępnienie. Niektórzy chodzą po domach i rozprawiają z sąsiadami o porządkach, które trzeba zrobić w ratuszu i urzędzie gminy, kogo zwolnić, kogo natychmiast wywalić „na zbity pysk”, a kogo zatrudnić. Inni zapewniają dać „większe środki” na sport, inni „większą pomoc” dla potrzebujących. Ogólnie wszyscy chcą mieszkańcom nieba przychylić i zapewniają, że wiedzą jak to zrobić. Przekonują, że wystarczy jedynie wziąć się do roboty i pogonić do niej tych „nierobów, urzędników”.
Asem w rękawie ma być to, że wszyscy chcą, żeby było „dobrze” a niektórzy nawet, żeby było „lepiej”. Niestety, nic z tego nie wynika, bo przecież wszyscy chcą, żeby było „dobrze”. W tej trosce o to, żeby tak było, wszyscy postanowili być mili i sympatyczni. Po co? Żeby przypadkiem nikt sobie o nich nie pomyślał, że są choć trochę emocjonalni i mają śmiałe wizje, które chcą z determinacją realizować.
Brakuje jak nic kogoś, kto przyszedłby z czarną teczką, jak to swojego czasu zrobił kandydat na prezydenta Polski Stanisław Tymiński, i rzucił w przestrzeń publiczną jakikolwiek temat, który rozpaliłby do czerwoności emocje mieszkańców.
PAS