Jak pognębić przedsiębiorcę

3630

Właściciel pralni wodno-chemicznej od wielu miesięcy boryka się z przeciwnościami. Ma przeciw sobie grupkę mieszkańców z „sygnalistą” na czele. Urzędnicy przeprowadzają kontrole, a przedsiębiorca musi udowadniać, że wszystko jest w porządku.

Marcin Olejnik, właściciel pralni wodno-chemicznej przy ul. Moniuszki 36 w Żarach prze dwa lata działalności nie miał żadnych problemów. Wszystko szło dobrze, firma się rozwijała. Do czasu. Jesienią ubiegłego roku jedna z mieszkanek bloku, w którym na parterze mieści się pralnia i inne punkty usługowe, zaczęła się skarżyć na hałas, rzekomo dobiegający z pralni. Twierdziła, że nie może spać. Właściciel próbował wytłumaczyć, że pralnia w nocy nie pracuje. Przekonywał, że łatwo można to sprawdzić – wystarczy wezwać policję. Argumenty nie zostały przyjęte.

Badania nie przekonują

Mieszkanka nie dała za wygraną. Poskarżyła się do spółdzielni mieszkaniowej, od której Olejnik wynajmuje lokal. Zarząd spółdzielni nie miał wyjścia, wystosowała więc pismo z prośbą o przedstawienie badania hałasu.

Właściciel pralni wykonał badanie hałasu w mieszkaniu lokatorki. Badania dokonała certyfikowana firma. Wynik był korzystny dla przedsiębiorcy Wyszło na to, że pralnia nie powoduje hałasu i nie ma wpływu na mir domowy mieszkańców bloku.

To jednak nie uspokoiło lokatorki. Kula śniegowa zaczęła rosnąć. Lokatorka zarzuciła więc, że pralnia truje mieszkańców chemicznie.

Te zarzuty także należało zweryfikować. Przyszedł więc kominiarz. Sprawdził piony wentylacyjne. Okazało się, że nie są w ogóle połączone z blokiem mieszkalnym. Jakiekolwiek opary nie mogą więc wentylacja dostać się na wyższe piętra. Olejnik zrobił też badania środków chemicznych, stosowanych w pralni. To badanie również okazało się pozytywne dla przedsiębiorcy.
Kontrole z urzędów
Lokatorka ponownie nie dała za wygraną. Złożyła zawiadomienie do Nadzoru Budowlanego. Inspektorzy wszczęli postępowanie. Postanowieniem pokontrolnym spowodowali, że przedsiębiorca na początku lipca zawiesił działalność. Co było powodem? Inspektorzy zauważyli, że w lokalu nie została dokonana zmiana sposobu użytkowania.

– Ten lokal od początku był w założeniu lokalem usługowym – dziwi się Olejnik. – Tu nie zostało nic przebudowane, były jedynie przeprowadzane  remonty bieżące – tłumaczy.

Zanim pojawili się inspektorzy nadzoru, to wcześniej pojawiła się też kontrola z Sanepidu. Inspektorzy przy okazji skontrolowali też inne lokale usługowe w budynku – obok funkcjonuje fryzjer a dalej firma zajmująca się nadrukami. Kontrolerzy z Sanepidu mieli zastrzeżenia do funkcjonowania pralni. Olejnik odwołał się jednak do drugiej instancji. Sprawa została umorzona. Mało tego, spełnił przy okazji wszelkie uwagi ze strony kontrolerów. Sanepid zastrzeżeń już nie ma.

W końcu, pod koniec września nadeszła decyzja z Nadzoru Budowlanego. Niekorzystna dla przedsiębiorcy, ale o tyle dobra, że nie jest ostateczna. Może on prowadzić działalność i przysługuje mu odwołanie do Wojewódzkiego Nadzoru Budowlanego w Gorzowie Wlkp.
Pod ciągłą presją
Właściciel pralni nie może się pogodzić z całą sytuacją.

– Czy ludzie zrobili sobie igrzyska, albo za cel sobie postawili, żeby nas tutaj zamknąć? Dla mnie jest to niezrozumiałe i niebywałe – kiwa głowa Marcin Olejnik.

Przedsiębiorca chce też przestrzec innych przedsiębiorców.

– Nie można dopuścić do tego, aby grupa ludzi, którym wszystko przeszkadza, doprowadziła do ruiny i bankructwa firmy, które płacą podatki, utrzymują instytucje miejskie i państwowe.  To niebywałe co się dzieje – podkreśla. – Argumenty, które słyszę od urzędników, że oni mają tzw. „sygnalistę”, który się skarży, to ręce mi opadają. A gdzie jest stan faktyczny, gdzie są dowody? – pyta.

Przedsiębiorca zapewnia, że jeżeli wiedziałby, że robi coś źle, to by się wyniósł. Wie jednak, że ma wykonane wszelkie badania, to pyta, dlaczego ma ulegać?

– W dzisiejszych czasach relacja pomiędzy urzędnikami a przedsiębiorcą nie powinna tak wyglądać. Minione czas powinny być zapomniane, a wydaje się, że w urzędach ciągle mamy pomniki PRL-u. – kwituje Marcin Olejnik.
Paweł Skrzypczyński

fot. PAS