I tak minęło już 10 lat

3680
Dawid Polok z dumą prezentuje imponującą kolekcję trofeów zdobytych przez zawodników Żarskiego Klubu Sportów Walki. fot. Andrzej Buczyński

17 października 2008 roku Dawid Polok zorganizował pierwsze spotkanie dla zainteresowanych, którzy chcieliby trenować tajski boks. Od tamtej pory przez Żarski Klub Sportów Walki przewinęło się około 2 tysięcy osób.

Pierwsze treningi odbywały się w Szkole Podstawowej Nr 3. Muay thai było w Żarach czymś nowym, stąd też i spore zainteresowanie. Na początku zgłosiło się aż 60. chłopaków.
Dawid Polok dopiero co wrócił do Żar z Anglii, gdzie mieszkał i pracował przez 3 lata.
– Tam właśnie poznałem muay thai, a wcześniej trenowałem karate u Andrzeja Tomiałowicza – mówi Dawid Polok. – W międzyczasie wyjechałem do Tajlandii
i zakochałem się w tajskim boksie.
Przyszedł czas powrotu z emigracji. Polok nie miał wątpliwości – jeśli powrót, to tylko do Żar, do swojego miasta.

Nowa sztuka
Dekadę temu w Żarach nikt nie mówił o muay thai. Były tu różne odmiany karate, był kickboxing. A jeśli już ktoś mówił, to tylko w kontekście takich popularnych filmów, jak “Krwawy sport”, które w jakimś sensie rozreklamowały sztukę walki rodem z Tajlandii.
Jak wspomina założyciel Żarskiego Klubu Sportów Walki, prowadzenie tak licznej grupy było dla niego wtedy sporym wyzwaniem. Z czasem sytuacja się klarowała. Niektórzy przyszli na chwilę, z ciekawości. Na ich miejscu pojawiali się kolejni. Byli też tacy, którzy zostali na długo.
Jednym ze sztandarowych “produktów”, który wyszedł spod ręki trenera Poloka jest utytułowany i odnoszący sukcesy na ringu zawodowym Maciej “Zembol” Zembik. W klubie pojawił się 19 października 2008 roku i jest do dziś.

Pierwsze sukcesy
Nie każdy ma predyspozycje, żeby zostać mistrzem, ale zaangażowaniem i ciężką pracą można osiągnąć wiele. Pierwszy, pamiętny medal dla ŻKSW zdobył Marcin Kujda, który obecnie zaczyna stawiać swoje pierwsze kroki
w boksie zawodowym.
– Przyszedł czas pierwszych zawodów ogólnopolskich i do Łodzi pojechaliśmy z Maćkiem Zembikiem i Patrykiem Stojeckim – wspomina Dawid Polok. – Wtedy Maciek wygrał swoją walkę i tak się zaczęła jego przygoda w ringu. Nie zawsze było tak kolorowo, nie zawsze były wygrane, ale porażka jest też częścią drogi do sukcesu. Zembik zaczynał dosyć późno, jako 17-latek, ale dzięki ciężkiej pracy i wyrzeczeniom osiągnął bardzo wysoki poziom. Cieszę się, że potrafimy stworzyć takich mistrzów – dodaje trener.

Nie tylko dla facetów
Po jakimś czasie w klubie pojawiły się dziewczyny. Pokazały, że muay thai nie jest tylko i wyłącznie męskim sportem. Co więcej, podopieczne Dawida Poloka osiągały sukcesy również na arenie międzynarodowej.
Pierwszą zawodniczką, która zdobywała trofea dla ŻKSW była Joanna Noga. Po zwycięstwach na mistrzostwach Polski, brała udział w mistrzostwach Europy w Portugalii, skąd przywiozła brązowy medal.
Najbardziej utytułowaną wychowanką Dawida Poloka jest niewątpliwie Zuzanna Matusiewicz, która przebiła nawet Macieja Zembika, jeśli chodzi o sport amatorski. Ma na swoim koncie kilka tytułów mistrzostw Polski seniorek, które zdobywała jeszcze jako juniorka. Udało jej się zdobyć w jednym roku potrójne mistrzostwo świata w różnych formułach kickboxingu. Posiada też kilka tytułów wicemistrzowskich. Ostatnio z Pucharu Europy w Pradze przywiozła drugie miejsce. Zaczynała w ŻKSW w wieku 12 lat, a teraz minął jej szósty rok treningów. Mimo, że ma już wielkie osiągnięcia, to tak naprawdę dopiero zaczyna swoją drogę seniorską.
Goni ją młodsza koleżanka klubowa Laura Derej, która dorobiła się sporego worka medali.
– Za miesiąc lecimy do Turcji na Puchar Europy, przygotowania trwają – mówi Dawid Polok. – Laura jest powołana do kadry narodowej, a ma dopiero 15 lat i wróżę jej duże sukcesy.
Jeśli muay thai zostanie dyscypliną olimpijską, a wiele na to wskazuje, to kto wie, czy akurat nie będziemy mieli żarskich zawodników lub zawodniczek na igrzyskach.

Przychodzą kolejni
Specyfiką małych miast jest to, że młodzi ludzie po skończeniu szkoły średniej często wyjeżdżają na studia, szukają swojej drogi w życiu. W ten sposób też wielu zawodników rozstało się z klubem.
– Z perspektywy czasu, po kilkudziesięciu zdobytych tytułach mistrzostw Polski, z tych zawodników w klubie zostało tylko kilka osób – mówi Dawid Polok. – Ale są następne i tak co roku pojawiają się nowe pokolenia.
Nie trzeba mieszkać w Warszawie, czy innym wielkim mieście, żeby odnosić sukcesy sportowe. Podopieczni Dawida Poloka udowadniają, że mistrza można wyszkolić wszędzie przy odpowiednich predyspozycjach zawodnika oraz ciężkiej i systematycznej pracy z trenerem.
– Żary mają klimat do sportu – mówi Polok. – Agros od lat pokazuje, że można tu wiele osiągnąć, a teraz obserwujemy na przykład świetne występy koszykarzy.
Ważny jest dobry klimat i atmosfera w klubie. Nie wszyscy też pretendują do mistrzowskich tytułów. W Żarskim Klubie Sportów Walki około 15 procent walczy na ringu, a ogromna większość trenuje rekreacyjnie.
– Zawsze powtarzam, że ŻKSW to moja familia, a salę traktuję jak dom – mówi trener. – Ten niepowtarzalny klimat tworzą już tyle lat i wiem, że mogę na nich polegać.
Z dobrą ekipą można robić wiele. Klub regularnie organizuje charytatywne gale sportów walki. Od czterech lat w Żarach można obejrzeć zawody rangi mistrzostw i pucharów Polski muay thai.

Poziom coraz wyższy
Jak zapewnia Dawid Polok, sam cały czas się uczy, szkoli, odkrywa nowe rzeczy, jest głodny kolejnych wyzwań, jak nie sportowych, to trenerskich. Nie ogranicza też swoich zawodników. Jeżeli jest możliwość pozyskania większej wiedzy i umiejętności, to wysyła ich na szkolenia, gdzie się tylko da, żeby ciągle się rozwijali.
Od dwóch lat w żarskim klubie zabawy ze sportami walki prowadzone są już dla czterolatków. Następna grupa wiekowa to 6-12 lat i są w niej młodzi zawodnicy, nawet z tytułami mistrzów Polski.
– Najmłodszym staramy się zaszczepiać ten sport, a nieco starszym pokazywać drogę zawodniczą i myślę, że ten system za kilka lat ładnie zaprocentuje w kategoriach juniorskich i seniorskich – mówi trener Polok. – Zobaczymy, gdzie jeszcze dojdziemy.

Andrzej Buczyński