ŻARY | Terenami zielonymi w Żarach opiekuje się Miejski Ośrodek Sportu, Rekreacji i Wypoczynku. I ma co robić. Jest tego około 27 hektarów.
Nie wszystko jednak co zielone w mieście, ma tylko jednego gospodarza. Są działki w rękach prywatnych. Częścią terenów zajmuje się starostwo powiatowe. I każdy jest odpowiedzialny za swoje.
MOSRiW też nie zajmuje się każdą trawką i krzaczkiem. Generalnie skupia się na obiektach rekreacyjnych, dostępnych dla mieszkańców, takich jak parki czy skwery miejskie. Polega to głównie na koszeniu trawy, przycinaniu żywopłotów i zbieraniu śmieci.
– W tym roku zdecydowaliśmy się na ograniczenie koszenia do 2-3 razy w sezonie, ponieważ wiosna była bardzo sucha i nie chcieliśmy, aby uciekły nam resztki wilgoci, szczególnie tam, gdzie mamy nasadzenia – mówi Aneta Pisarska-Grabkowska, kierownik organizacji zieleni w MOSRiW. – Ostatnio jednak trochę popadało i w czerwcu zaczęliśmy znowu kosić, począwszy od centrum miasta i dalej na zewnątrz.
Gdy trawa będzie zbyt wysoka, traktorek sobie z nią nie poradzi. Trzeba stosować kosy mechaniczne, czyli w zasadzie koszenie ręczne. Tak trzeba było zrobić chociażby w parku przy Al. Jana Pawła II.
Całe cztery hektary. Nie dość, że skosić ręcznie, to potem to wszystko jeszcze zgrabić i wywieźć. Można sobie wyobrazić, ile to czasu trwało. To druga strona niekoszenia
i kwietnych łąk.
Zmieniło się trochę podejście do kwiatów, które zdobią tereny zielone. Przysłowiowe bratki, nie dość że wymagały dużo pracy przy sadzeniu co roku, to zawsze znajdowały też amatorów „darmowego” kwiatka do własnego ogródka. I czasem znikały. Ale nie tylko ludzie niszczą zieleń. Chodzą sobie po mieście dwa podobne psy, które upodobały sobie leżenie na rabatce z łabędziami na placu Łużyckim. Do tego stopnia, że trzeba było wyrzucić 1500 sztuk lobelii kompletnie wygniecionych przez czworonogi.
– Już drugi rok z rzędu ograniczamy nasadzenia kwiatków rabatowych na rzecz wieloletnich i tak na przykład na skateparku mamy już tylko byliny wieloletnie, a w tym roku posadziliśmy ponad dwieście krzaków róż – mówi Aneta Pisarska-Grabkowska.
Regularnie w mieście sadzi się nowe drzewa. Robią to nie tylko służby miejskie. Za wycięte drzewa robi się tak zwane nasadzenia zastępcze. Sadzą mieszkańcy, sadzą też firmy. Także MOSRiW. Mogą więc na terenach miejskich pojawiać się nowe drzewka, których miasto nie sadziło. Pytanie zatem, kto powinien się nimi opiekować. MOSRiW zajmuje się pielęgnacją tych drzew, które sam posadził. Czy wszyscy dbają o posadzone przez siebie drzewa, to już inna sprawa.
– Podlewamy wszystkie drzewa nasadzone w 2019 roku, sukcesywnie w miar potrzeb, do dwóch razy w miesiącu, jeśli jest sucho, według wskazań dendrologa – mówi Aneta Pisarska-Grabkowska. – Nie lejemy wody wokół drzewka na ziemię, bo wszystkie nasadzenia które robimy mają założoną rurę nawadniającą, dzięki czemu woda wpuszczana jest grawitacyjnie pod korzeń drzewa. Okazuje się, że może się tylko komuś wydawać, że o drzewku zapomniano, bo ziemia wokół jest sucha.
W 2019 roku MOSRiW posadził 667 drzew w Żarach. Do tego trzeba doliczyć 6 drzewek posadzonych w parku przy ul. Czerwonego Krzyża w ramach akcji „Drzewka młodych Żaran”. Pojawiło się też w mieście 4.358 sztuk krzewów.
W ciągu roku usunięto 111 drzew oraz 9 krzewów. Drzewa wycięto ze względu na to, że w różny sposób zagrażały bezpieczeństwu mieszkańców.
Dwa razy w kroku dokonuje się przeglądów nasadzeń. Trzeba sprawdzić, co przeżyło i się przyjęło, a co uschło. Czy nie pojawiły się jakieś szkodniki lub choroby roślin, które też mogą przytrafić się nowym sadzonkom. Nie tylko brak wody jest problemem młodych drzewek.
Nie licząc drzewek, które są na gwarancji, bo te rozpatruje się osobno, z ubiegłorocznych nasadzeń uschło 8 procent drzew i niecałe 3 procent krzewów. To wynik bardzo dobry, biorąc pod uwagę, że fizjologiczna norma dla nasadzeń wynosi od 10 do 12 procent. Tyle sadzonek odpada statystycznie.
Niektóre drzewka przyjmują się wręcz błyskawicznie, innym potrzeba na to czasem roku. Są żywe, ale nie wypuszczają jeszcze liści. Jeśli uschną, a są na gwarancji, zostaną przez wykonawcę nasadzeń wymienione na nowe.
– Na kilkaset, będzie do wymiany 15-17 drzewek, więc są to śladowe ilości – mówi Aneta Pisarska-Grabkowska. – Ale są to drzewa na gwarancji, w ramach której będą wymienione w odpowiednim czasie.
Były też przypadki, że ktoś posadził drzewka w parku przy ul. Czerwonego Krzyża. Nie wiadomo kto. Drzewka jednak uschły i MOSRiW musiał je usunąć. To dobry przykład dla wszystkich, którzy kategorycznie twierdzą, że miasto nie dba o zieleń. Nic nie jest tak do końca oczywiste, jak się może wydawać.
Andrzej Buczyński