Sensacja w Jasieniu? Jednak… nie

677
Stal Jasień 4:1 Fax Bieniów. fot. Andrzej Buczyński

PIŁKA NOŻNA | Zapachniało sensacją, ale 3 punkty zostały w Jasieniu. W meczu 5 kolejki klasy B, Stal gościła w Jasieniu ekipę Fax-u Bieniów. Spotkanie rozegrane w niedzielę, 27 września, przyniosło wiele emocji, a przez kilkadziesiąt minut „pachniało” wręcz sensacją. Ostatecznie jednak Stalowcy ocknęli się z letargu, strzelili cztery gole i pokonali Fax 4:1.

Pojedynek z Faxem Bieniów miał tylko jednego faworyta i jakikolwiek inny wynik, niż zwycięstwo lidera rozgrywek, byłby sporą niespodzianką. Niespodzianki nie było ale przez kilka minut pachniało sensacją. Wiedząc, że zespół Sylwestra Buczyńskiego ma groźnych napastników, skrzydła i środek pola, trener Fax-u Bieniów – Bogumił Kowalczewski postanowił wystawić pięciu obrońców i czterech pomocników zagęszczających środek pola. Na szpicy został tylko Kamil Rowiński, który nękał będących w letargu obrońców Stali. Taktyka ta sprawdziła się w pierwszej połowie spotkania w której to jasienianie stracili nawet… gola.

Mecz rozpoczął się jednak wedle przewidywań. Atakowała Stal, choć robiła to dość nieudolnie. W 7. minucie Wojciech Okińczyc świetnie zgrał głową piłkę do Krzysztofa Marczaka ten jednak uderzył zbyt lekko i bramkarz pewnie złapał futbolówkę. Po chwili na indywidualną akcję zdecydował się Filip Kiliński, którą zakończył strzałem z dystansu, ale Przemysław Kowalczewski sparował to uderzenie na rzut rożny.

W 13. minucie z 16. metrów uderzył Mateusz Żebrowski lecz na posterunku był ponownie Przemysław Kowalczewski, który złapał piłkę. W 17. minucie Krzysztof Wierzbicki zacentrował na głowę Krzysztofa Marczaka i strzał tego drugiego z dużym trudem obronił golkiper Fax-u. W 23. minucie rywale po raz pierwszy zagrozili bramce Stali. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Kamil Rowiński. Piłka zmierzała do bramki tuż przy słupku, ale Marcin Stankiewicz był dobrze ustawiony i obronił ten strzał.

W 34. minucie po dośrodkowaniu Krzysztofa Wierzbickiego głową uderzał Filip Kiliński, ale trafił prosto w bramkarza. Niestety, w 37. minucie sprawdziło się powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, czego dowodem jest gol dla Faxu po mocnym i pewnym strzale po rzucie wolnym. Wówczas Dariusz Michalewicz zdecydował się na uderzenie nad murem, po czym trafił w samo okienko. Marcin Stankiewicz nie miał żadnych szans, by obronić to piękne uderzenie. Na trybunach zapanowała konsternacja, bo nie tak kibicie miejscowych wyobrażali sobie ten mecz. Mimo straty bramki, jasienianie nie stracili animuszu. W 40. minucie do piłki ustawionej na 20. metrze podszedł Krzysztof Wierzbicki. Jego piękne uderzenie z rzutu wolnego w świetnym stylu obronił jednak Przemysław Kowalczewski. W 44. minucie po rzucie rożnym przed szansą staną Paweł Wojtysiak, jednak jego strzał został zablokowany przez obrońców Fax-u, a dobijający Filip Kiliński uderzył prosto w bramkarza. Do przerwy kibice więcej bramek nie zobaczyli. Pierwsza połowa była wyjątkowo dziwna, ponieważ mając momentami olbrzymią przewagę nie udało się Stali zdobyć choćby jednej bramki. Do przerwy pachniało więc sensacją, bo to Fax Bieniów prowadził z liderem ligi!

W przerwie trener Sylwester Buczyński wstrząsnął szatnią i jasienianie rzucili się do jeszcze szaleńczych ataków. Zaczęli szybciej biegać, wychodzić na pozycje i grać z pierwszej piłki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 55. minucie kapitalną indywidualną akcją popisał się Nazarii Poleniuk. Najpierw świetnie oszukał obrońcę Faxu, pognał prawą stroną, nawinął kolejnego rywala i chociaż kąt do bramki był ostry oddał strzał po którym piłka poszybowała ponad bramką. Zaledwie minutę później Wojciech Okińczyc uderzył kapitalnie z rzutu wolnego, a stojący na linii bramkowej obrońca Faxu sparował piłkę na poprzeczkę. Stal wyrównała w 58. minucie. Arbiter główny podyktował wówczas rzut karny za zagranie ręką w polu karnym. Do piłki podszedł Wojciech Okińczyc i pewnym strzałem pokonał bramkarza Faxu. Trafieniem tym najlepszy snajper Stali wlał w serca kibiców wiarę
w uzyskanie korzystnego wyniku i podniósł morale zespołu. Stal poszła za ciosem i nadal atakowała. W 61. minucie Wojciech Okińczyc mógł dać Stali prowadzenie jednak z 16 metrów trafił w słupek. Stalowcy kolejną doskonałą okazję mieli w 68. minucie. Wówczas będąc w polu karnym Krzysztof Marczak uderzył na bramkę Fax-u, ale świetnie zachował się golkiper gości, który nogami wybił piłkę na rzut rożny i uchronił swój zespół przed utratą drugiego gola. Z kolei w 72. minucie Mateusz Żebrowski dostał piłkę w pole karne, stanął oko w oko z Przemysławem Kowalczewskim, ale bramkarz gości instynktownie obronił jego strzał.

W końcu w 73. minucie obrona gości pękła. Po dośrodkowaniu Nazarii Poleniuka bramkę głową zdobył Wojciech Okińczyc. W tym momencie gospodarze kontrowali całkowicie wydarzenia na boisku i nie pozwoli na to, aby wydarzyło się coś niespodziewanego. Wręcz przeciwnie – zdołali postawić kropkę nad “i”. Kolejne bramki strzelili w 81 minucie Wojciech Okińczyc oraz w doliczonym czasie gry Nazarii Poleniuk.

Ostatecznie Stal Jasień po trudnym i emocjonującym spotkaniu pokonała Fax Bieniów 4:1. Najważniejsze dla Stali są jednak trzy punkty, dzięki którym jasieński zespół umocnił się na pozycji lidera tabeli.

Artur Rokicki