ŻARY | Ulica Sportowa od zawsze była najczęściej wybieraną drogą pomiędzy Olbrachtowem, ul. Zgorzelecką, Witosa a aleją Wojska Polskiego i dalej w kierunku Kunic. Miała być remontowana już wiele lat temu, ale… coś tam po drodze poszło nie tak. Dziś jest już nowa, poprawiona koncepcja przebudowy, uwzględniająca przy okazji głosy mieszkańców.
Można powiedzieć, że ul. Sportowa jest w pewnym sensie południową obwodnicą Żar. Dlatego też nie jest zwykłą uliczką osiedlową.
– Historia remontu ulicy Sportowej jest już bardzo długa, bo sięga chyba 2012 roku, kiedy to były pierwsze przymiarki do dokumentacji projektowej i mając wgląd do ówczesnej koncepcji, sam się w to wtedy włączyłem, jako mieszkaniec tej ulicy i nie ukrywam, że bardzo mi się ona nie podobała – mówi zastępca burmistrza miasta Żary Olaf Napiórkowski. – Były tam zastosowane niezbyt logiczne rozwiązania, na przykład ścieżka rowerowa zaprojektowana była przy domach mieszkańców, chociaż po drugiej stronie ulicy jest mnóstwo wolnego miejsca i nie ma żadnych zabudowań, a co za tym idzie, mielibyśmy identyczną sytuację, jaką mamy obecnie na ulicy Tatrzańskiej, gdzie ścieżka rowerowa biegnie przy domach i na dwudziestu metrach, bo taką szerokość mają działki na Sportowej i Tatrzańskiej, dwukrotnie ścieżka się obniża na wjazd do garażu i dojście do posesji. Jak widzimy, rowerzyści nie chcą korzystać z takiej pofalowanej ścieżki, tylko jeżdżą asfaltem, więc taka koncepcja jest bez sensu – mówi wprost wiceburmistrz, który w tamtych czasach wraz z grupą mieszkańców złożył pismo do ówczesnego burmistrza Wacława Maciuszonka, aby zmienić wstępną koncepcję przebudowy Sportowej.
– Nasz wniosek został wtedy pozytywnie odebrany ze strony władz miasta, ale niestety, dalsze perturbacje z projektantem, w których już uczestniczyłem osobiście pełniąc funkcję wiceburmistrza od grudnia 2014 roku, spowodowały, że stara koncepcja upadła – mówi Olaf Napiórkowski. – Z tym projektantem jesteśmy obecnie w sądzie, ponieważ projektu nie skończył, nie uwzględnił poprawek, a co za tym idzie, nie uzyskał pozwolenia na budowę
i przez to nie można było starać się nawet o jakiekolwiek dofinansowanie do remontu.
Miasto nie od dziś stara się pozyskiwać zewnętrzne środki na remonty dróg. Tym bardziej, że tego typu inwestycje są bardzo kosztowne. Kilometr Sportowej też będzie kosztował sporo. Ale ma szansę na dodatkowe fundusze, ponieważ łączy się z drogą powiatową – w tym wypadku z al. Wojska Polskiego.
Obecnie asfalt kosztuje dużo mniej, niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Ale nie wiadomo, czy ta tendencja się utrzyma.
Rok temu zerwano umowę z poprzednim projektantem. Jak zapewnia wiceburmistrz, sam dwukrotnie jeździł do Wrocławia w tej sprawie, aby projekt jednak dokończyć. To się jednak nie udało. Nie doszło do porozumienia. Sprawa trafiła do sądu. Miasto za niezrealizowany do końca projekt nie zapłaciło, jednak stracono przez to wiele czasu. A ulica to jedna wielka łatana łacie. Póki co.
– Rok temu zleciliśmy wykonanie kolejnego projektu i myślę, że parząc na nową koncepcję, znaleźliśmy kompromis łączący funkcjonalność i uwagi mieszkańców – mówi Olaf Napiórkowski. – Ścieżka tylko raz zmieni swój bieg z jednej na drugą stronę ulicy, a w poprzednim projekcie przechodziła tak chyba z pięć razy.
Projekt zakłada również około dwudziestu miejsc parkingowych sąsiadujących ze stadionem „Syrena”. Jest na ukończeniu. Trwają jeszcze ostatnie uzgodnienia co do przebiegu instalacji podziemnych.
Gotowy projekt zostanie złożony do starostwa w celu otrzymania pozwolenia na budowę. Z takim dokumentem miasto będzie mogło wystąpić wnioskiem do Funduszu Dróg Samorządowych o dofinansowanie inwestycji.
– Mam nadzieję, że z takim gotowym wnioskiem uda się nam wystąpić w przyszłym roku, a sama droga otrzyma dofinansowanie, choćby ze względu na wiele elementów poprawiających bezpieczeństwo – mówi wiceburmistrz Napiórkowski. – Sama przebudowa ulicy Sportowej nie zacznie się jednak wcześniej, niż w 2022 roku.
I tak to wygląda. Pewnych terminów nie da się przeskoczyć. Poza tym, miasto przyjęło strategię, że w przypadku tego typu kosztownych inwestycji, należy najpierw starać się o środki zewnętrzne. Oczywiście, są w mieście ulice, które nie spełniają żadnych warunków, aby jakiekolwiek dofinansowanie otrzymać. Wtedy pozostaje tylko wykonywanie remontów wyłącznie z funduszy miejskich. Ale jeśli jest możliwość otrzymania pieniędzy „za darmo”, to trzeba z tego korzystać.
Wykonanie projektu, uzgodnień, zdobycie wymaganych pozwoleń, a do tego pozyskanie dofinansowania, to nie jest kwestia kilku miesięcy. To są lata. Gdy dochodzą do tego problemy z wykonawcą projektu, mamy do czynienia z sytuacją, jak na Sportowej. Data rozpoczęcia prac jeszcze nie jest znana, ale można zakładać, że w tym wypadku od pierwszych przymiarek remontowych do wjazdu ciężkiego sprzętu na teren budowy, może minąć nawet dziesięć lat. Na szczęście nie jest to regułą.
– Może nie ma tego złego, bo aktualny projekt jest na pewno dużo lepszy, niż poprzedni – mówi Olaf Napiórkowski. – Będzie to służyło mieszkańcom przez następnych kilkadziesiąt lat, więc lepiej czasem poczekać, niż podejmować pochopne decyzje i realizować złe projekty.
Andrzej Buczyński