ŻARY | Tegoroczny Koleżeński Cross Maraton po Zielonym Lesie zorganizowany został już po raz piąty. Można już śmiało stwierdzić, że to impreza z tradycjami, choć różni się od typowych, komercyjnych wydarzeń biegowych.
Krzysztof „Czarek” Czerski zrobił to znów. Jego pomysł na pobieganie w gronie przyjaciół i znajomych nie tylko chwycił, ale wręcz rozkwita. Pięć lat temu chciał jakoś wyjątkowo przebiec swój pięćdziesiąty maraton w życiu. I rzeczywiście było wyjątkowo, bo na własnej imprezie. Towarzyszyło mu wtedy grono trzydziestu biegaczy.
![](https://moja24.pl/wp-content/uploads/2019/07/marton-koleżeński-Żary.jpg)
W tym roku było ich dwukrotnie więcej, a dokładnie 65. Na tej imprezie poważne są w zasadzie tylko dwie rzeczy, a mianowicie maratoński dystans i wymagający teren. Reszta to czysta przyjemność, zabawa i integracja, co w żarskim środowisku biegowym nie jest niczym nadzwyczajnym. Wielokrotnie podkreślał to pochodzący z Żar, a mieszkający obecnie w Poznaniu Krzysztof Czerski. Bieg na maksymalnym dystansie składa się z czterech okrążeń, po 10,9 kilometra każde. Biegacze sami decydują, ile pętli zaliczą – dwie, trzy, a może cztery. Na ile sił i chęci wystarczy. Na luzie, bez presji na rekordy, choć czasy są oczywiście mierzone. Tak można bawić się bieganiem.
Andrzej Buczyński
![](https://moja24.pl/wp-content/uploads/2021/01/zareklunas.png)