Inwestycje w parki i zieleń miejską

3174

Miasto wydaje coraz więcej pieniędzy na utrzymanie miejskiej zieleni. Burmistrz Danuta Madej zapewnia, że w urzędzie robią wszystko, żeby systematycznie poprawiać stan terenów zielonych, sadzić nowe rośliny i drzewa.

W tym roku wydana na utrzymanie zieleni w mieście zostanie wydane 1.345.000 złotych. Dla porównania – w ubiegłym roku wydano na ten cel 977.000 złotych.

Burmistrz Danuta Madej przekonuje, że zieleń w Żarach jest traktowana bardzo poważnie. Z jednej strony, rośliny to zielone płuca, a z drugiej – zagospodarowane i utrzymane parki, klomby i kwietniki dodają otoczeniu estetyki i sprawiają, że w takich miejscach wszyscy czują się dobrze.

– Dbając o ekologię powinniśmy zadbać o zieleń miejską i to jest dla mnie priorytetem – podkreśla burmistrz Madej. – Przez ostatnie 2,5 roku zrobiliśmy naprawdę sporo, żeby zieleń w mieście poprawić i mieszkańcy to zauważają – dodaje.

W parku przy Al. Jana Pawła II posadzono nowe drzewa i krzewy. Do samego centrum wprowadzono dużo nowych roślin. Ale to wszystko wydaje się zaledwie kosmetyką w porównaniu do kolejnych inwestycji parkowych. W 2018 roku ruszy rewitalizacja drugiej części parku przy Al. Jana Pawła II, na którą miasto pozyskało ponad 6 milionów złotych. Rozpoczęły się prace przy zagospodarowaniu parku przy ul. Czerwonego Krzyża i Paderewskiego – tu mamy wydatek rzędu 2,3 miliona złotych. Park przy ul. Wrocławskiej również się zmieni i już są na to pieniądze. To wszystko łącznie daje naprawdę imponującą kwotę i istotne jest to, że ogromne pieniądze na te cele zostały pozyskane ze środków zewnętrznych.

Zielony bilans

W pierwszej połowie tego roku na terenie miasta wycięto 43 drzewa. W zamian posadzono 130 nowych. Usunięto 5 metrów kwadratowych krzewów, ale posadzono… 1741 m. kwadrat. nowych roślin.

– Od 2012 roku nieprzerwanie kontynuuję w Żarach akcję „Drzewko za makulaturę” – mówi burmistrz. – Może się ktoś z tego śmiać, ale tylko w tym roku w ręce mieszkańców trafiła rekordowa ilość prawie 2700 różnych drzew i krzewów. One też zasilają miasto właśnie pod kątem zieleni – dodaje.

Teren miasta jest stosunkowo rozległy i jednego nowego drzewka można zwyczajnie nie zauważyć, ale liczby mówią same za siebie. Mieszkańcy Żar żyją w coraz bardziej zielonym miejscu.

Czasem trzeba wyciąć

Drzewa nie są wieczne. Niektóre chorują i przez to zagrażają bezpieczeństwu, bo mogą się złamać, przewrócić i wyrządzić tym szkodę komuś lub czemuś. Inna kwestia to inwestycje, najczęściej drogowe. Dawne wąskie drogi wysadzane były po obu stronach drzewami, aby te dawały cień podróżującym odkrytym powozem zaprzęgniętym w dwa konie. Dzisiaj proszę sobie wyobrazić autostradę ze szpalerem drzew tuż przy krawędzi jezdni. Drzewa rosnące tuż przy drodze zwiększają niebezpieczeństwo kolizji, a tym samym – są realnym zagrożeniem dla ludzkiego życia.

Gospodarka leśna prowadzona przez Lasy Państwowe polega między innymi na wycince i nasadzaniu nowych drzew. To jest normalny proceder, bez którego nie mielibyśmy chociażby  drewnianych mebli, ani też czym rozpalić w kominku. Nikt się temu nie dziwi, ale prawie każde jedno drzewo przeznaczone do wycinki na terenie miasta od razu znajdzie swoich obrońców. Tylko czy słusznie?

To konieczność

– Jeśli otrzymujemy ogromne dofinansowanie na remont ważnej dla miasta ulicy Zielonogórskiej i okazuje się, że w pasie drogi są drzewa, które według obowiązujących zasad rosną za blisko, to mamy je zostawić i zrezygnować z inwestycji? – pyta retorycznie burmistrz Madej. – Inne miejsce to ulica Baczyńskiego z chodnikami pamiętającymi dziesięciolecia i starymi lipami, tu też były protesty.

Taki oto dylemat. Wyciąć drzewa i zrealizować inwestycję poprawiającą wygodę życia mieszkańców, czy pozostawić wszystko po staremu. Pamiętać też należy, że w tym roku za jedno wycięte drzewo posadzono trzy nowe.

Protesty na Słowackiego

W opinii dendrologa, specjalisty od drzew, część drzewostanu przy tej ulicy nadawała się do wycinki, część do leczenia. Ze względu na protesty mieszkańców niektóre drzewa pozostawiono jakby warunkowo. No, może przetrwają. Ale przyszła wichura. Zniszczony samochód, zniszczone ogrodzenia i ogrody. Całe szczęście, że żaden przechodzień nie ucierpiał. Można było temu zapobiec. Czy warto tak ryzykować? Może warto zaufać ludziom, którzy znają się na drzewach. Ciężko też wyobrazić sobie sytuację, że urzędnicy zlecają wycinkę zupełnie bez przyczyny.

– Jeśli mam wybierać między człowiekiem a drzewem, to wybieram zawsze człowieka – mówi Danuta Madej. – Ale jednocześnie za każde usunięte drzewo zawsze nasadzamy inne, nowe – kwituje.

Andrzej Buczyński