Te same działania, a teraz jeszcze dodatkowe

737
- Jeśli chodzi o nasze dotychczasowe działania związane z koronawirusem oraz działalność typowo strażacką, chciałbym bardzo podziękować wszystkim naszym pracownikom komendy i strażakom jednostek ratowniczo-gaśniczych za sumienne i rzetelne podejście do tematu, za zaangażowanie oraz za to, że o każdej porze dnia i nocy, nawet gdy są na dyżurach domowych i tak zwanej pracy zdalnej, zawsze są gotowi do działań i podejmowania czynności związanych ze służbą. To są ludzie naprawdę odpowiedzialni i za tą służbę bardzo im dziękuję - mówi kpt. Mariusz Morawski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Żarach. fot. Andrzej Buczyński

POWIAT ŻARSKI | Zostaliśmy w domach. Praca zdalna, ruch na ulicach znacznie się zmniejszył. Czy zatem w czasach epidemii strażacy mają mniej pracy? Okazuje się, że wręcz przeciwnie.

– W związku z epidemią koronawirusa, my, jako Państwowa Straż Pożarna, cały czas prowadzimy działania choćby na przejściu granicznym w Olszynie – mówi komendant powiatowy PSP w Żarach kpt. Mariusz Morawski. – Tych działań prowadzonych przez nas, jak i ochotnicze straże pożarne, jest bardzo dużo.

Nie są to tylko pomiary temperatury u osób przekraczających granice. Strażacy przeprowadzają dezynfekcje pomieszczeń. Ozonowanie wykonywane było między innymi w pomieszczeniach wydziału komunikacji żarskiego starostwa, czy też rehabilitacji
w Szpitalu na Wyspie. W ciągu tylko trzech dni odkażone zostały pomieszczenia kwarantanny w Brodach, Lipinkach Łużyckich i w Jasieniu.

– Staramy się pomagać samorządom przy odkażaniu, aby w takich pomieszczeniach można było bezpiecznie funkcjonować – mówi komendant Morawski. – Do tego dochodzi też działalność OSP polegająca między innymi na dowożeniu pożywienia osobom przebywającym na kwarantannie, a wszystko to składa się na zwiększoną ilość wyjazdów, które traktowane są jak reakcja na miejscowe zagrożenia.

Jednostki OSP również przeprowadzają dezynfekcje obiektów użyteczności publicznej. Odkażane były chociażby przystanki autobusowe.
Działania związane z epidemią to nowe wyzwania dla strażaków. Nie można jednak zapomnieć, że pozostałe, typowe dla codziennej służby działania, nadal są prowadzone. Cały czas wzywani są do pożarów i wypadków.
Od 1 stycznia do 13 maja bieżącego roku zanotowano aż 275 pożarów, 393 miejscowe zagrożenia, a także 29 fałszywych alarmów.
W tym samym okresie roku ubiegłego pożarów było 325, „tylko” 198 miejscowych zagrożeń
i 27 alarmów fałszywych.
Widać wyraźnie, że pomimo nieco mniejszej liczy pożarów, strażacy mają pełne ręce roboty. Miejscowe zagrożenia to w zasadzie wszystko, co nie jest pożarem. Nie tylko wyjazdy do wypadków drogowych. Zdarzenia są różne. To ratownictwo wysokościowe, chemiczne, ale też koń w rowie – takie zgłoszenia też są przyjmowane. Strażacy są służbą ratowniczą bardzo wszechstronną. Wspierają także pogotowie ratunkowe. Zdarzało się, że wszystkie karetki akurat gdzieś wyjechały i w to miejsce kierowany jest zastęp zawodowych strażaków.

– Mamy wykwalifikowanych ratowników, którzy co trzy lata zdają egzamin z kwalifikowanej pierwszej pomocy, żebyśmy mogli współdziałać i pomagać innym służbom ratunkowym – mówi Mariusz Morawski. – Jesteśmy obecnie jedyną służbą ratunkową w Polsce, która przygotowana jest do działań praktycznie z każdym rodzajem zagrożenia.

Czasy, gdy straż pożarna zajmowała się wyłącznie pożarami, dawno już minęły. Pozostała w zasadzie tylko nazwa z ogniem związana. Czasy wirusa pokazały, że strażacy potrafią reagować również na nowe zagrożenia.
Ale straż to nie tylko ratownictwo. Prowadzone są na przykład odbiory budynków pod względem zabezpieczenia przeciwpożarowego.

– Działania prewencyjne realizujemy cały czas na szeroką skalę – mówi komendant. – To nie jest tak, że w czasach koronawirusa zamknęliśmy się w komendzie i nic nie robimy.
Strażacy pracują w sposób rotacyjny. Gdyby jakaś zmiana została zakażona koronawirusem, to w jej miejsce wchodzi inna, z którą poprzednia nie miała kontaktu. Nie ma zatem niebezpieczeństwa, że nagle wszyscy trafią na kwarantannę i mieszkańcy zostaną bez pomocy.

Typowej, codziennej służby strażaków w zasadzie nie widać. Chyba, że akurat trafi się jakiś ogromny pożar, który zgromadzi tumy gapiów. Dopiero spojrzenie na statystyki pokazuje, z iloma sprawami muszą sobie radzić. Jeśli weźmiemy same tylko pożary, to było ich 275 w ciągu 134 dni. To ponad 2 pożary każdego dnia.

Andrzej Buczyński