ŻARY | Oprócz remontu samej wieży oraz naprawienia uszkodzonego dachu, co właśnie się dzieje, ważnym etapem odbudowy zamku będzie zagospodarowanie parteru.
– W ten sposób obiekt zacznie już żyć, a następne kondygnacje mogą być robione spokojnie później, w zależności od tego, czy miasto akurat będzie miało wystarczającą ilość pieniędzy – uważa Arkadiusz Gutka ze Stowarzyszenia Region Łużyce, które opiekuje się żarskim zabytkiem. – Najważniejsze, że zamek będzie miał dachy, jest zabezpieczony, wprowadzenie do niego jakiejś instytucji spowoduje, że będzie użytkowany i to jest chyba największy sukces, że w końcu po tych dwudziestu latach zamek wrócił do miasta i miasto
w ogóle zdecydowało się stanąć na wysokości zadania. Słusznie ktoś powiedział na konsultacjach społecznych – myśleliśmy, że ktoś za nas rozwiąże ten problem, ale nie, sami musimy się z nim uporać. Jak wszystko dobrze pójdzie i miasto pozyska fundusze norweskie, to można zakładać, że w 2025 roku parter zamku będzie już działał – dodaje.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby prywatny właściciel doprowadził obiekt do takiego stanu, aby można go było użytkować. Lata mijały i wszyscy widzieli, co i ile zostało zrobione. Taki zabytek jest wizytówką miasta. Żaden przyjezdny nie będzie się zastanawiać, czy to budowla miejska, czy prywatna. Pierwsze skojarzenie, to zaniedbania ze strony władz lokalnych. Dziś przynajmniej widać już, że zamek ma gospodarza, który o niego dba. Niewątpliwie, najtrudniej zrobić pierwszy krok. Potem może jeszcze tak z górki nie będzie, ale do zrobienia zawsze już coraz mniej, niż na początku.
Podczas prac porządkowych zbierane są różne elementy zamku. Próbki zapraw, cegły, dachówki, a nawet nadpalone belki, które kiedyś zostaną wykorzystane do opowieści o historii tego zabytku, której częścią jest również pożar wieży.
– Dla laika mogą to być „śmieci”, jakieś skorupy, ale mało kto wie, że na przykład datowanie murów wykonuje się również na podstawie skorup naczyń, ich zdobień, kształtów, to informacja, która jest w nich ukryta i ten, kto się na tym zna, taką informację odczyta – mówi Arkadiusz Gutka. – W archeologii nie ma czegoś takiego, że tu na pewno niczego nie będzie, jest pewien schemat i procedura działań, dlatego też czyszczenie wieży trwało aż dwa tygodnie. Niczego niestety tam nie znaleźliśmy, poza małą monetą wymagającą oczyszczenia oraz klamry paska na niższych kondygnacjach. Czekamy na jej datowanie – dodaje.
Arkadiusz Gutka dobrze wie z własnego doświadczenia, że historyczne znaleziska mogą trafić się nawet w najmniej oczekiwanych miejscach. Był świadkiem, jak w ziemi wykopanej pod jakieś rury na podwórku znalazły się niespodziewanie 64 srebrne monety w sakiewce. Prawdopodobnie ktoś je zakopał obok domu w czasie wojny trzydziestoletniej, nie przeżył i zostało to w ziemi na długie lata.
Podczas porządkowania fosy znaleziono cegłę narożną. Może wydawać się, że to nic ciekawego, ale biorąc pod uwagę, że takich cegieł na całym zamku było może osiem, takie znalezisko nabiera znaczenia.
– Znaleźliśmy również cegłę z odciskiem zwierzaka – mówi Arkadiusz Gutka. – To są takie smaczki, które później zostaną pokazane na wystawie w sali, w której będzie opowiadana historia zamku.
10 października w Żarach gościła delegacja z niemieckiego miasta Beeskow, w którym znajduje się zamek Bibersteinów. Niemcy zorganizowali koncert charytatywny, podczas którego zebrano 2500 euro na remont żarskiej wieży.
Pojawił się pomysł, aby z tych pieniędzy ufundować na przykład jedną z tarcz zegara na żarskiej wieży. Obecnie trwa wycena, ile takie tarcze mogą kosztować. Koncepcja ciekawa. Ci, którzy te pieniądze zbierali, na pewno mieliby potem satysfakcję większą, gdy się okaże, że na przykład zachodnia tarcza zegara została wykonana dzięki ich zbiórce.
– Muzeum miało pomysł, żeby zorganizować zbiórkę na jedną z tarcz, a my, jako stowarzyszenie, też postaramy się zebrać pieniądze na kolejną – mówi Arkadiusz Gutka. – Zawsze lepiej zbierać na konkretny cel, bo darczyńca wie dokładnie, na co przeznacza swoje pieniądze, coś widocznego, a nie jakiś beton wlany gdzieś w fundamenty.
Andrzej Buczyński