A może książka…

1105

Moja mama wierzyła w fazy księżyca. Że w dany dzień pójście do fryzjera skończy się katastrofą, a mycie okien będzie wyjątkowo skuteczne. I tak mogłabym mnożyć tych przykładów bez końca. Wiara sprawia, że za pewnik bierzemy nawet w najbardziej absurdalne zjawiska. I nie ma w tym nic złego, jeśli jest ona w rozsądnym wymiarze.

Wielu z Was, którzy akurat to czytają, ma z całą pewnością za sobą pierwszą wielką miłość. I nie chodzi tu o tę przedszkolną, ale nieco dojrzalszą. Ja przeżyłam ją mając 15 lat i trwała kilka lat. Do dziś mam do niej sentyment, choć po uczuciu nawet popiół nie pozostał.

Mówię dziś o wierze i pierwszym ukochanym, bo takie wspomnienia obudziła we mnie książka „Cymanowski Młyn” Magdaleny Witkiewicz i Stefana Dardy. Mogłabym również powiedzieć o małżeństwach, które żyją obok siebie, krocząc osobnymi ścieżkami…, bo to wszystko odnajdujemy we wspomnianej lekturze.

Do Cymanowskiego Młyna – pensjonatu, który prowadzi starszy pan, Jerzy, ze swoim synem Łukaszem – trafia małżeństwo z kilkuletnim stażem. Po raz pierwszy mają spędzić wspólne wakacje i być może uratować swój związek. Niestety po kilku cudownie spędzonych dniach, Maciej musi wracać do Warszawy. W tym czasie pomiędzy Moniką i Łukaszem zaczyna się coś dziać. Tym bardziej, że przystojny syn właściciela, łudząco przypominał jej pierwszą wielką miłość sprzed lat, która zakończyła się wraz z tragiczną śmiercią ukochanego. A dlaczego takie miała wrażenie? Czyżby Piotr wrócił? O co w tym chodzi? Nie powiem, bo po co byście sięgali po tę książkę, gdybym zbyt dużo zdradziła…?
Cymnanowski Młyn kryje wiele tajemnic. Nieopodal znajdują się bagna, które zwane są przez mieszkańców Pomarliskiem. Nazwę zawdzięcza swoim ofiarom, które straciły życie w różnych okolicznościach.

Najciekawszą postacią w tej książce jest pan Jerzy, który w miarę przeczytanych stron odkrywa prawdę o wydarzeniach sprzed lat. Jednak dopiero druga część z tej serii wyjaśnia wszystkie zaszłości. Podobno, bo jeszcze nie skończyłam jej czytać. Opowiem za jakiś czas, Tymczasem czytajcie, bo to dobre połączenie obyczajówki z wątkami zbrodni i nadrealizmu. Ja nie żałuje tych kilku wieczorów. Polecam. M.