Dzielili i rządzili

611
Unia Kunice Żary 0:4 ŁKS Łęknica. fot. Małgorzata Fudali Hakman

PIŁKA NOŻNA | Prawdziwe tłumy na trybunach oglądały w niedzielne popołudnie (16.08) mecz pomiędzy Unią Kunice a ŁKS-em Łęknica. Obie drużyny wzmocniły swoje szeregi piłkarzami z najwyższej półki i dlatego okoliczni kibice zastanawiali się, kto w tej konfrontacji okaże się lepszy.

Pierwsze minuty były wyrównane, ale z upływem czasu i sił goście zaczęli przeważać. Praktycznie zamieszkali na połowie kuniczan i ani myśleli jej opuszczać. Ten upór zamienił się bramki. Pierwszą w 30. minucie, w ogromnym zamieszaniu na polu karnym Unii, strzelił Filip Urszyc, następną Jarosław „Boniek” Owsiany z karnego, a bramkę do szatni, także z jedenastki, sprezentował miejscowym Paweł „Sito” Siciński. W 15 minut łękniczanie pokazali, kto w tym spotkaniu będzie dzielił i rządził.

Jednak w drugiej części to miejscowi powoli dochodzili do głosu. Desperacja ich był ogromna, a niechęć gości do zaangażowania się w grę jeszcze większa, dlatego Unia walczyła o strzelnie choćby jednej bramki.

I w końcu udało im się, bo piłka po strzale Denisa Matuszewskiego przelobowała bramkarza i wpadła do siatki. Sędzia jednak gola nie uznał twierdząc, że bramkarz był faulowany. Podopieczni Jarosława Gada jednak się nie poddawali i w ostatnich 10 minutach postawili wszystko na jedną kartę. Zaatakowali praktycznie całym zespołem, a osamotniony Rafał Ciesielski pokrzykiwał na nich z daleka. Grzegorz Tychowski wzmocnił obronę i na stoperze pojawił się, wycofany z linii pomocy, Dariusz Piechowiak, który zastąpił kontuzjowanego Artura Janusa. Jarek Owsiany także musiał zejść z boiska z powodu urazu i na murawie pojawiły się „młode wilki”. Niestety kuniczanom nie udało się strzelić bramki za to po jednej z nieudanych akcji swoją szansę wykorzystał wprowadzony chwilę wcześniej Dawid Kacała, który strzelił czwartego gola umęczonym, jak pod Ponckim Piłatem, gospodarzom. ŁKS Łęknica zasłużenie wygrał z Unią 4:0 i wszystko wskazuje na to, że skutecznie włączy się do walki o awans.

– Słaby mecz w naszym wykonaniu, mnóstwo indywidualnych błędów, niedokładności i przeciwnik w pierwszej połowie doskonale wykorzystał nasze błędy, w tym 2 rzuty karne. Do przerwy 0-3 i mecz już był ustawiony. Goście mieli kilku zawodników jakościowych, u nas tej jakości w tym meczu brakowało Uważam, że ich zwycięstwo było w pełni zasłużone – stwierdził po meczu Jarosław Gad, trener Unii Kunice.

– W Kunicach zawsze ciężko się gra. Wynik wskazuje że było to łatwe spotkanie a na pewno tak nie było. Znaliśmy mocną stronę Unii w postaci Denisa Matuszewskiego. Nasza obrona nie dała mu pograć. Pierwsza połowa pod nasze dyktando, mieliśmy kontrolę nad spotkaniem do tego byliśmy bardzo skuteczni, czego brakowało w ostatnim spotkaniu. W drugiej połowie celowo oddaliśmy piłkę Unii i nastawiliśmy się na kontrę. I tu mam pretensje do zespołu bo mogliśmy lepiej parę sytuacji rozwiązać. Uważam że z przebiegu spotkania byliśmy zespołem lepszym. Cieszą 3 punkty i kolejny mecz na zero z tyłu. Drużyna pokazała charakter i umiejętności. Mecz z Unią to już przeszłość
i myślimy już o następnym meczu – podsumował Grzegorz Tychowski.

Małgorzata Fudali Hakman