Demolka w Lubsku

991
W ostatniej kolejce zielonogórskiej klasy okręgowej Budowlani Lubsko pokonali Drzonkowiankę z Raculi 10:1. fot. sportprojekt

PIŁKA NOŻNA | Mimo, iż podopieczni Roberta Ściłby na swoim obiekcie zaliczyli już dwa remisy i porażkę, a na wyjazdach konsekwentnie wygrywają, nie można było jednoznacznie przesądzić o spokojnej i pewnej wygranej, mając na uwadze spotkanie chociażby z Unią Kunice, czy Pogonią Przyborów. Drzonkowianka pomimo zajmowanego miejsca to drużyna, której zawodnicy nie zwykli oddawać punktów bez walki. Nic jednak nie zwiastowało takiego pogromu.

Mecz mocnym pressingiem rozpoczęli gospodarze, za wszelką cenę chcąc narzucić przyjezdnym swoje warunki. Najpierw swoją szansę miał Patryk Kozioł, następnie Dawid Urban, jednakże ich plany udaremniła defensywa raculan. W 24 minucie po faulu w polu karnym drużyny gości, arbiter spotkania Damian Dyduch, nie wahając się przez moment wskazał na “wapno”. Jedenastkę ze stoickim spokojem na bramkę zamienił Marcin Piech. Swoją szansę mieli w 30 minucie podopieczni trenera Krzysztofa Nykiela, jednakże sytuację wyjaśnił “stoper” lubszczan Kamil Skrobania. Już w 34 minucie swoją szansę na powiększenie dorobku bramkowego pewnie wykorzystał Patryk Kozioł. Można śmiało powiedzieć, że to “Kozi” rozwiązał worek z bramkami.

Najpierw w 37 minucie za faul na Tymoteuszu Dynowskim żółty kartonik obejrzał bramkarz Drzonkowianki – Michał Grzegorczyk, a po rzucie wolnym musiał już wyciągnąć po raz trzeci futbolówkę z siatki po strzale Marcina Bławuciaka. Defensywa drużyny gości totalnie się pogubiła i nie mogli upilnować szalejących na skrzydłach, Dawida Urbana i Patryka Kozioła, których wrzutki i zejścia do środka były niezwykle groźne. W środku pola szalał natomiast Marcin Piech rozdając piłki i próbując ukąsić z dystansu. Już w 40 minucie szarża skrzydłem “Urbiego”, który uciekł obrońcom , przyniosła efekt w postaci kolejnej bramki. Wszelkie próby zatrzymania Marcina Piecha w środku pola skazane były na niepowodzenie, bo “Żwirek” zagrał jak za najlepszych lat w barwach klubu ze Sportowej 48 i już w 45 minucie zaliczył asystę przy drugim trafieniu Marcina Bławuciaka, by w 48 minucie samemu wpisać się na listę strzelców.

Drzonkowiance nie można było odebrać woli walki, bo mimo niekorzystnego wyniku starali się zagrozić bramce strzeżonej przez Szymona Kondyckiego i już w 58 minucie pokazali lubszczanom, że pomimo tak wysokiego wyniku, lekceważenie przeciwnika nie popłaca. Niezrozumienie lubskiej defensywy wykorzystał Roman Lebedenko zmuszając do kapitulacji Szymona Kondyckiego. “Banda Siwego” nie zrażona utratą bramki kontynuowała kanonadę, by w 72 minucie bo kolejnych bramkach Kozioła i Urbana na tablicy widniał wynik 8-1. W tym miejscu Robert Ściłba do boju desygnował swojego Jokera Macieja Trziszkę, któremu wystarczyło 5 minut, by mieć na swoim koncie dwa trafienia.

Mecz pokazał ważną rzecz. Nawet w meczu z przeciwnikiem sklasyfikowanym dużo niżej nie można pozwolić sobie na chwilę rozprężenia, bo może się skończyć bolesnym przebudzeniem. O ile w przypadku tego spotkania, wydarzyło się to przy wyniku 5:0 i nie miało wpływu na końcowy wynik, o tyle w meczach z rywalami z czołówki, konsekwencje mogą być dużo bardziej bolesne.

Przed Drzonkowianką batalia o utrzymanie, bo z ligi zdegradowanych zostanie więcej drużyn niż bywało w poprzednich sezonach, a ma to związek postpandemiczną, rozszerzoną ligą. Lubszczan natomiast czeka maraton z drużynami z czołówki. Pojedynki z Zorzą Ochla, Promieniem, Odrą Bytom, Szprotavią, czy ŁKS-em będą prawdziwą weryfikacją dla podopiecznych Roberta Ściłby.

Albert Grzegorz Pachowicz