A może książka…

908

Życie pisze różne scenariusze. I niczego nie można być pewnym. No chyba, że śmierci. Bo każdy z nas jej doświadczy. Ale to nie własne odejście z tego świata jest bolesne, a tych, których kochamy. Bo okazuje się, że tego nie da się zawrócić. Wydarzy się i następuje koniec pewnego etapu. Doświadczając tego ogromnego bólu, niewyobrażalnej złości i nienawiści, mogę powiedzieć, że czas odrobinę leczy rany. Jednak za każdym wspomnieniem wciąż jest ciężko na sercu, a w oczach pojawiają się łzy. Oczywiście, żałobę każdy przeżywa inaczej, po swojemu i ma do tego absolutnie prawo. Dziś smutno, bo i niezbyt wesołą książkę chcę Wam zaproponować. 

„Wyrwa” Wojciecha Chmielarza to pozycja inna, niż poprzednie książki tego autora. To opis stanów emocjonalnych, jakie doświadcza główny bohater po stracie żony, która ginie w wypadku samochodowym. Tę wiadomość musi przekazać córeczkom. Zabrać im dzieciństwo i pogrążyć w wiecznej tęsknocie. 

Okazuje się jednak, że Jadwiga ginie w miejscu, w którym nie powinno jej być. Poza tym, jest w trzecim miesiącu ciąży. A policja sugeruje, że popełniła samobójstwo. I te wszystkie informacje sprawiają, że Maciej rozpoczyna własne śledztwo. Spotyka się z kierowcą, który był świadkiem wypadku. Dociera do różnych osób z jej kręgu, aby zrozumieć, co wydarzyło się tamtego dnia. 

Po wielu latach znajomości, wspólnego życia, okazało się, że niewiele wiedział o swojej żonie. Niczego nie zauważył. Pęd codzienności zatarł wszystkie sygnały i sprawił, że oboje rozpoczęli odrębny byt ze wspólnymi kredytami. 

Bardzo ciekawa opowieść. Splot wydarzeń, które kończą się tragicznie. Nie chcę zdradzić zbyt wielu szczegółów, bo przywołując jakąś postać lub sytuację, mogę nieopatrznie powiedzieć za dużo. A sensem czytania jest ciekawość tego, co będzie dalej. Kto zawinił i jak potoczą się losy bohaterów. Autor dorzucił trochę grozy, niebezpieczeństwa i śmierci. Całkiem fajna lektura. Z pewnością godna podania dalej. M.