PIŁKA NOŻNA | Niedzielny (23.08) mecz dwóch sąsiadujących w tabeli drużyn zapowiadał się niezwykle ciekawie. Kado u siebie jest zabójcze jak kobra, a Pogoń potrafi walczyć do upadłego. Kibice, którzy jak zwykle tłumnie zasiedli na trybunach Górzyn Arena nie mogli narzekać na brak emocji.
Wynik otworzył w 27.minucie Artur Dąbrowski i gospodarze prowadzili 1:0, ale z gry wynikało, że to przyjezdni są drużyna lepszą. Grali świetnie w ataku pozycyjnym i na pewno prezentowali spokój fakira, który chce ułagodzić wściekłą kobrę. W ekipie Karola Widerowskiego czuć było jakiś niepokój jakby to oni przegrywali i musieli wyrównać za wszelką cenę. Jednak konsekwentna gra gości doprowadziła do remisu, bo tuż przed przerwą do bramki trafił Paweł Otulak.
Po piętnastominutowym odpoczynku na murawę wrócili zupełnie inni piłkarze. To znaczy składy praktycznie pozostały bez zmian natomiast podejście do gry uległo diametralnej zmianie. Nie wiem co wydarzyło się w szatni miejscowych, ale zaczęli grać jakby dostali skrzydeł, w czym na pewno pomogła im bramka, zdobyta zaraz po przerwie, przez niezawodnego Michała Galika. Natomiast z gości, jakby uszło powietrze, a niezmordowani gospodarze zaczęli fruwać kilka centymetrów na trawą. Jednak na kolejnego gola kibice musieli czekać 15 minut, bo wtedy do siatki piłkę wpakował Michał Prokopowicz. Potem
w dwie minuty górzanie dołożyli kolejne dwa trafienia dobijając konającego rywala. W 84 i 85. minucie ponownie na listę strzelców wpisali się Michał Galik i Michał Prokopowicz. Górzyńska kobra pokąsała przyborowską Pogoń mocno i skutecznie wygrywając 5:1.
– Czapki z głów dla mojego zespołu za grę w drugiej połowie. Pełna kontrola tego, co działo się na boisku i sporo stworzonych sytuacji. Cieszą trzy punkty, bo po ostatnich remisach mocno ich potrzebowaliśmy, ale także znaczna poprawa w organizacji gry w ataku – podsumował Karol Widerowski, trener Kado.
– Podsumowując ten niedzielny mecz, musimy podzielić go na dwie fazy. W pierwszej połowie realizowaliśmy nakreślone przed meczem zadania i jakoś to funkcjonowało. Były naprawdę fajne fragmenty gry i mecz się mógł chyba wszystkim podobać. Straciliśmy bramkę, ale też i strzeliliśmy. Remis chyba był wynikiem sprawiedliwym. Bo każda z drużyn miała swoje sytuacje. Natomiast o drugiej połowie trudno coś dobrego powiedzieć
o naszej grze. Szybko straciliśmy 2 bramkę, a zaraz i 3. To troszkę zamknęło ten mecz. Gospodarze bardzo się napędzili, a my nie reagowaliśmy odpowiednio. Owszem mogliśmy nawet strzelić na 2:3, ale się nie udało. Gospodarze wyprowadzili kolejne dwa ciosy
i skończyło się tak jak się skończyło. My zupełnie nie jesteśmy zadowoleni z drugiej połowy
i wyniku. Po prostu w drugiej połowie nie dojechaliśmy. W związku z tym, wiemy, że czeka nas dużo pracy w kwestii taktycznej, fizycznej i organizacyjnej. Cóż, przyjmujemy to z pokorą, gratulujemy oczywiście wygranej drużynie LZS Kado. My bierzemy się do pracy i przygotowujemy się do kolejnego spotkania. A naszym rywalom obiecujemy rewanż na wiosnę. A ja osobne pozdrowienia kieruję do miejscowych fanów – stwierdził zawodnik Pogoni Remigiusz Smolin.
Małgorzata Fudali Hakman