„Ja bym sobie poradził” – rozmowa ze starostą żarskim

5971

Z Januszem Dudojciem, starostą żarskim o zarzutach burmistrza Lubska, braku porozumienia i kandydowaniu na fotel burmistrza Lubska rozmawia Paweł Skrzypczyński

Pojawiły się ostatnio wobec pana zarzuty ze strony burmistrza Lubska Lecha Jurkowskiego, że blokuje pan budowę remizy straży pożarnej w Górzynie. Jak pan skomentuje ten zarzut?

Jako starszy samorządowiec próbowałem zawsze swojego burmistrza, bo jestem mieszkańcem Gminy Lubsko, wspierać, ale i tłumaczyć, że nie wszystko można załatwić podpisem. Od tego są ustawy, rozporządzenia …

Czyli musi obowiązywać prawo?

… tak. Od tego są urzędnicy. Jestem ich szefem, ale ja nie uzurpuję sobie władzy nad ich merytoryczną wiedzą, nad nadzorem budowlanym, geodezją, pozwoleniami na budowę. Ja mogę tylko pytać, dlaczego naczelnik czy kierownik wydaje taką czy inną decyzję. Urzędnicy odpowiadają swoją głową, mieniem i karierą, jeżeli popełnią błąd.

Staram się tak zorganizować pracę, żeby ufać ludziom i odwrotnie. Jeżeli jest jakaś sprawa sporna to ja niczego nie nakazuję. Wówczas sprawdzamy, szukamy rozwiązań, opinii prawnych.

Nic na siłę zrobić nie można?

Nie. Merytorycznie nad geodetą powiatowym jest geodeta wojewódzki. Jeżeli urzędnik zwraca uwagę, że w przypadku budowy remizy w Górzynie brakuje dokumentacji, to decyzji wydać nie można. Ktoś jednak uważa, że remiza to cel publiczny, a cel uświęca środki. A później trzeba coś rozbierać, albo płacić kary.

Żeby uniknąć kłopotów, to trzeba trzymać się prawa? Na skróty nie można?

Można budować remizę na gruncie trzeciej klasy, ale należy spełnić określone warunki. Na to zgodę musi wydać minister. Działka musi być przy drodze publicznej, a nie jest.

Nie jestem przeciwnikiem budowy remizy. Józef Radzion, szef strażaków z Górzyna jest członkiem zarządu powiatu. Z pewnością po koleżeńsku by mnie zmusił, jakbym coś wymyślał.

Na dzisiaj Gmina Lubsko nie ma pełnej dokumentacji, żeby uzyskać pozwolenie na budowę. Muszą skompletować dokumenty. Wówczas będzie decyzja.

Burmistrz napisał skargę w tej sprawie.

Tak. Zażalenie na przewlekłość i nie załatwienie sprawy w terminie. Lubuski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego w Gorzowie Wielkopolskim uznał zażalenie za bezzasadne.

Burmistrz Lubska wini też pana za to, że jest problem z umiejscowieniem pogotowia. Czuje się pan winny?

Genezą tego jest brak porozumienia burmistrza z radnymi. Zależy też, co rozumiemy pod pojęciem „pogotowie”. Dzisiaj pogotowie to karetki. Jeżeli miałoby być to coś w rodzaju SOR-u, czy OIOM, to obiekt po Urzędzie Stanu Cywilnego się nie nadaje. Tak powiedziałem radnym. A tu budżet panu burmistrzowi się zawala, bo starosta się odezwał. A ja przecież nie mam głosu w Radzie Lubska.

A może chodzi o to, że burmistrz Jurkowski obawia się, że pan chce zostać burmistrzem? Może stąd to przerzucanie winy?

Niektórzy tak mówią i tak to zaczyna wyglądać. Ja próbuję współpracować z Lubskiem. Wspierać. To przecież drugie miasto w powiecie.

Burmistrzowi jednak coś nie idzie i nie może się dogadać z radnymi, to trzeba znaleźć winnego. Najlepiej starostę. W przypadku remizy w Górzynie i pogotowia starosta byłby niepotrzebny, gdyby było porozumienie.

Czyli jakby burmistrz dogadał się z radnymi?

To przede wszystkim. A druga sprawa, to być może niektóre sprawy gdzieś tam przerosły burmistrza terminowo i prawnie. Może nie tak jak należy były przemyślane i przygotowane. Pogotowie to nie do końca jest zadanie burmistrza.

Jeżeli rzeczywiście burmistrz nie radzi sobie w niektórych sprawach, to muszę powiedzieć, że ja bym sobie poradził. Jeżeli potrzebne jest koło ratunkowe dla Lubska, to ja takim kołem mógłbym być.

Z tymi wszystkimi wymienianymi przez burmistrza problemami, których rzekomo nie może załatwić, bo starosta nie pozwala, to ja będąc burmistrzem poradzę sobie bez starosty.

Czyli nie wyklucza pan tego, że może kandydować na burmistrza Lubska?

Myślę, że byłbym dobrym kołem ratunkowym, z doświadczeniem samorządowym i po doświadczeniu pozytywnej pracy w powiecie.

Co by więc było w tej sytuacji dobrą radą dla burmistrza? Żeby porozumiał się z radnymi?

Jaki by nie był to termin, nawet dzień czy dwa przed wyborami, to porozumienie w Polsce, w każdym powiecie i gminie jest niezbędne, żeby osiągnąć cele. Jak nie ma porozumienia, to nawet jak są pieniądze, to nic z tego nie wyjdzie. I to właśnie widać – mam pieniądze w budżecie i nie mogę nic zrobić. Dlaczego? Bo starosta przeszkadza. Ale, nie to, że nie mam dokumentów, nie przygotowałem, nie wiem, że to nie moje zadanie, nie porozumiałem się z kimś, nie wykupiłem działki, albo coś innego.

Chodzi więc o politykę i działanie polityczne?

Raz bierze się radnych na krzyk czy na jakiś szantaż, bo kilka razy na sesji rady miejskiej tak to wyglądało, że się wzajemnie szantażują. Tak pod opinię publiczną, np. czy ktoś będzie za placem zabaw, czy nie będzie. I co wtedy? Nie jesteś za placem zabaw? – a przecież ludzie mają dzieci i wnuki – No to jak? Nie będziesz? A czy to dobrze, czy źle, czy można było zrobić coś innego, to o tym już nikt nie mówi.

Ja w powiecie mam stuprocentowe porozumienie z radnymi i mamy wszystko dogadane. Nie ma czegoś takiego, że radni na sesji coś blokują i są przeciwni. Wszystko wcześniej omówiliśmy, mamy swoje zadania i cele, a ja jestem od tego, żeby mnie radni rozliczali. Nie zwalam niczego na wojewodę czy marszałka, że ktoś mi czegoś nie wybudował, czy nie pozwolił.

Ja przecież mam większe inwestycje w powiecie niż gmina. Budujemy szpital, Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego, i jedną czy drugą drogę. To są miliony złotych, gdzie są potrzebne zezwolenia wojewody, zezwolenia marszałka i zezwolenia z ministerstwa, gdzie trzeba rozmawiać z PKP i innymi. Ja nigdy nie powiedziałem, że nie mam czegoś przez wojewodę czy marszałka. Przyjmuję pewne decyzje, albo staram się tak przygotować wniosek, żeby wojewoda tylko podpisał.

Czyli trzeba się dobrze przygotować?

No tak. Skąd się wzięły pieniądze w powiecie na szkolnictwo zawodowe, na jedną czy drugą drogę? Skąd zezwolenie na rozbudowę szpitala? Sam sobie tego nie wymyśliłem i sam sobie nie podpisałem. Nad nami jest nadzór wojewódzki i marszałkowski. Bez zgód byśmy nigdzie nie doszli.

Podstawą do skutecznego działania jest współpraca i dobre przygotowanie?

Można obiecać strażakom remizę. Kazać urzędnikom coś zrobić. Ale okazuje się, że nie w tym czasie, nie o właściwej porze, nie w tym miejscu. Na końcu, jak się chce wytłumaczyć strażakom, dlaczego nie można, to się mówi, że starosta nie pozwolił. To dziecinada.    PaS